Kobieta, która dwa w środę potrąciła dwóch chłopców w Kozach, usłyszała zarzuty. 20-latka została oskarżona o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa oraz o spowodowanie wypadku, w którym zginęły dzieci. Jak się okazało, prowadziła auto zbyt szybko i pod wpływem narkotyków.

W organizmie kobiety wykryto amfetaminę. Podczas przesłuchania przyznała się, że zażyła narkotyk. Jak tłumaczyła, do wypadku doszło, bo chłopcy nagle wtargnęli na jezdnię, a ją oślepiło słońce.

Prokuratura wystąpiła o aresztowanie 20-latki, ale bielski sąd okręgowy odrzucił wniosek. Sędzia powiedział, że nie zastosowano aresztu, bo prokuratura uzasadniała jego potrzebę jedynie wysoką karą 12 lat więzienia, która grozi kobiecie. Dodał, że w obecnej sytuacji nie występuje zagrożenie mataczeniem ze strony podejrzanej.

Chłopców nie udało się uratować

Do tragicznego wypadku doszło w środę. Chłopcy w wieku 10 i 11 lat wracali ze szkoły. Gdy przechodzili przez jezdnię na przejściu dla pieszych, uderzył w nich peugeot prowadzony przez 20-letnią kobietę.

Starszy z chłopców zmarł zaraz po wypadku, w czasie reanimacji w karetce. Jego o rok młodszy kolega w stanie ciężkim trafił do szpitala w Bielsku-Białej. Lekarze nie zdołali go uratować.