Zarzut czynnej napaści na policjantów usłyszał 34-latek, który w piątek w szpitalu w Łodzi zaatakował policjantów. Policjanci musieli użyć broni, by go obezwładnić. Mężczyzna przyznał się zarzutu, ale odmówił składania wyjaśnień przed prokuratorem.

Zarzut czynnej napaści na policjantów usłyszał 34-latek, który w piątek w szpitalu w Łodzi zaatakował policjantów. Policjanci musieli użyć broni, by go obezwładnić. Mężczyzna przyznał się zarzutu, ale odmówił składania wyjaśnień przed prokuratorem.
Zdj. ilustracyjne /Karolina Michalik /RMF FM

Możliwe, że śledczy będą chcieli, aby mężczyzna trafił do aresztu. Grozi mu bowie do 10 lat więzienia. Ostateczną decyzję prokuratorzy podejmą po uzyskaniu wyników badań toksykologicznych i przeprowadzeniu badań psychiatrycznych.

W piątek wieczorem policjanci pojechali do szpitala przy ul. Czechosłowackiej w Łodzi, by ustalić obrażenia u pieszego, który wtargnął na jezdnię i uderzył w bok jadącego citroena.

Świadkowie twierdzili, że mężczyzna zachowywał się irracjonalnie i najpierw uderzał głową w metalowe elementy wiaty przystankowej, a potem wtargnął na jezdnię.

Gdy funkcjonariusze przebywali na izbie przyjęć, na wózku został przywieziony potrącony 34-letni mężczyzna. Na widok mundurowych wpadł w szał, chwycił leżący w pobliżu nóż do rozcinania opatrunków gipsowych i zaczął uderzać się ostrzem w okolice szyi.

Mimo wezwań i próby obezwładnienia, agresja pacjenta zaczęła się nasilać. Po chwili rzucił się na jednego z funkcjonariuszy próbując go ugodzić. Policjanci użyli gazu i kolejny raz wezwali mężczyznę do odrzucenia narzędzia. Ten jednak kontynuował próbę ugodzenia mundurowego. Wówczas policjant użył broni oddając w nogę napastnika strzał - mówi Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Agresywny mężczyzna został obezwładniony. Trafił na blok operacyjny, gdzie przeszedł zabieg.

W chwili zdarzenia 34-latek był trzeźwy, ale prawdopodobnie znajdował się pod działaniem silnych substancji psychoaktywnych.

(mpw)