Dzięki pojawieniu się na polskich torach konkurencyjnych zagranicznych przewoźników, ceny biletów na ekspresy jeżdżące na najbardziej obleganych trasach mogą spaść nawet o połowę - informuje poniedziałkowa "Rzeczpospolita".

Jak podaje dziennik, monopol PKP InterCity chce w tym roku przełamywać zagraniczna konkurencja. Prywatny czeski Leo Express, który w weekendy jeździ już z Pragi do Krakowa i Wrocławia, dostał zgodę Urzędu Transportu Kolejowego na obsługę linii z Pragi do Terespola przez Katowice i Warszawę. Może też kursować z Pragi przez Kraków do Medyki. Od grudnia tego roku chciałby jeździć z Krakowa do Warszawy.

Od drugiej połowy roku inny czeski przewoźnik, RegioJet, planuje kursy z Pragi przez Kraków i Przemyśl do stacji Mościska na Ukrainie. Na konkurowanie z InterCity ma też ochotę niemiecka Arriva. Szykuje się m.in. do tras Wrocław-Szczecin, Łódź-Szczecin, Olsztyn- Szczecin czy Katowice-Wejherowo. Komercyjne połączenia (bez dofinansowania) chcą też rozszerzyć Przewozy Regionalne.

"Rz" pisze, że w perspektywie dwóch - trzech lat jest szansa na pojawienie się kolejnych graczy, jak niemiecki FlixTrain. Ten należący do FlixMobility przewoźnik wyrósł za Odrą na sukcesie autokarowego FlixBusa, który ma w Polsce mocną pozycję, a wkrótce zacznie jeździć także w Szwecji i we Francji.

Będzie taniej?

Te zapowiedzi dają nadzieję, że na najbardziej obleganych trasach może dokonać się cenowy przełom - czytamy. Bilety w czeskich ekspresach między Warszawą a Katowicami i Krakowem miałyby kosztować 60-80 zł na dzień przed wyjazdem, a w promocjach jeszcze mniej. Zmusiłoby to InterCity do obniżek nawet o połowę.

Gazeta zwraca uwagę, że polski przewoźnik boi się takiego scenariusza. Jednak według ekspertów konkurencja ma przynieść korzyści nie tylko pasażerom, ale także PKP. Jak twierdzi Michał Beim z Instytutu Sobieskiego, w Europie konkurencja powodowała spadek cen, a w konsekwencji wzrost zainteresowania podróżnych koleją i zwiększenie liczby pasażerów, na czym korzystali wszyscy.

"Największym wrogiem InterCity nie są inni przewoźnicy, tylko indywidualna motoryzacja" - podkreśla w rozmowie z "Rz".