Przed łódzkim sądem rozpoczął się proces prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. Prokuratura zarzuca poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera Włodzimierza G. Zarzuty nie są związane z jej działalnością jako prezydenta miasta.

Aktem oskarżenia objęty został również G., który ma zarzut posługiwania się nieprawdziwymi dokumentami w celu uzyskania kredytu. Obojgu grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Mężczyzna również stanął przed sądem.

Zdanowska nigdy nie przyznała się do zarzutów. Jak mówiła, jest niewinna, a stawiane jej zarzuty są bezzasadne. Podkreślała również, że sprawa nie ma żadnego związku ze sprawowaną przez nią funkcją, a dotyczy jej prywatnych rozliczeń z partnerem. Poprosiła media o podawanie pełnych imion i nazwisk oraz wizerunków.

Początkowo śledztwo ws. Zdanowskiej prowadziło Centralne Biuro Śledcze Policji. Pod koniec lutego ub. roku sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, która przedstawiła Zdanowskiej dwa zarzuty.

Pierwszy zarzut dotyczył tego, iż w grudniu 2008 r. miała ona pomóc przygotować poświadczające nieprawdę dokumenty swojemu partnerowi Włodzimierzowi G. Na ich podstawie mężczyzna uzyskał kredyt w wysokości 200 tys. zł na zakup mieszkania w Łodzi od swojej partnerki. Tym samym - według prokuratury - oboje działali na szkodę banku.

Drugi zarzut związany był z bankowym kredytem w wysokości 500 tys. zł, który Zdanowska zaciągnęła w 2009 r. na sfinansowanie zakupu od Włodzimierza G. działki zabudowanej w Łodzi. W tym przypadku Zdanowska była podejrzana o przedłożenie poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci aktu notarialnego, w którym złożyła nieprawdziwe oświadczenie o wcześniejszej zapłacie sprzedającemu Włodzimierzowi G. części ceny w kwocie 150 tys. zł. To - zdaniem prokuratury - miało istotne znaczenie dla uzyskania kredytu, gdyż potwierdzało wniesienie wkładu własnego. Tym samym podejrzana działała na szkodę banku.

W kwietniu tego roku gorzowska prokuratura umorzyła przedstawiony Zdanowskiej zarzut uzyskania przez nią kredytu. Śledczy uznali, że kredyt ten został przez nią spłacony zanim wszczęto postępowanie karne w sprawie, a bank udzielający kredytu nie ma wobec niej żadnych roszczeń.

(mn)