Podniesione rogatki na przejeździe kolejowym nie muszą oznaczać dla kierowców samochodów możliwości bezpiecznego przejazdu. W Dobiegniewie w woj. lubuskim auta czekały przed opuszczonymi rogatkami, aby przejechać przez przejazd kolejowy.

W pewnym momencie rogatki podniosły się, dając w ten sposób sygnał, że kierowcy mogą przejechać na drugą stronę.

Problem jednak w tym, że tuż przed autami - niespodziewanie - przejechał pociąg towarowy.

Całą sytuację nagrała kamera w samochodzie jednego z kierowców. 

Policjanci ustalili, że dróżniczka na przejeździe była trzeźwa.

Sprawę wyjaśniają policjanci i komisja kolejowa

Według rzecznika lubuskiej policji Marcina Maludy, dzięki filmowi nagranemu przez kierowcę, wszystko widać jak na dłoni. Sprawę wyjaśniają policjanci ze Strzelec Krajeńskich.

Z kolei Zbigniew Wolny z zespołu prasowego PKP PLK powiedział, że powołano komisję kolejową, która ma miesiąc na wyjaśnienie tego, co się stało. Chodzi o ustalenie, czy zawiniły urządzenia czy może człowiek.

Śledczy wykonali już szereg czynności procesowych. Wiemy, że dyżurna ruchu była trzeźwa. Natomiast policjanci wciąż dokładnie sprawdzają, czy wina za to zdarzenie to czynnik ludzki czy awaria rogatek. Dlatego prowadzone są czynności pod kątem art. 160 kodeksu karnego, czyli narażenia człowieka na utratę życia lub zdrowia - powiedział Marcin Maludy. Jak dodał, jedynie dzięki czujności i przezorności kierowców nie doszło do tragedii.

Kierowcę z kamerą w samochodzie, ostrzegł światłami kierowca stojący po drugiej stornie przejazdu - emerytowany policjant.

(ug)