Rodzina Władysława Szpilmana ma być przeproszona przez Agatę Tuszyńską i Wydawnictwo Literackie za stwierdzenia z książki Tuszyńskiej o piosenkarce Wierze Gran, w której przytoczono jej opinię, jakoby słynny pianista w czasie wojny służył w żydowskiej policji w warszawskim getcie. Taki prawomocny wyrok wydał w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Można od niego jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, ale nie wstrzymuje to nakazu wykonania wyroku.

Rodzina Władysława Szpilmana ma być przeproszona przez Agatę Tuszyńską i Wydawnictwo Literackie za stwierdzenia z książki Tuszyńskiej o piosenkarce Wierze Gran, w której przytoczono jej opinię, jakoby słynny pianista w czasie wojny służył w żydowskiej policji w warszawskim getcie. Taki prawomocny wyrok wydał w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Można od niego jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, ale nie wstrzymuje to nakazu wykonania wyroku.
Autorka książki Agata Tuszyńska na sali rozpraw, podczas jednego z procesów /Jacek Turczyk /PAP

Sąd Apelacyjny nakazał też usunięcie kliku stron dotyczących tego zarzutu wobec Szpilmana z ewentualnych kolejnych wydań książki. Uwzględnił także w dużej części apelację wdowy po zmarłym w 2000 r. Szpilmanie, Haliny Grzecznarowskiej-Szpilman, oraz ich syna Andrzeja od oddalającego ich pozew wyroku I instancji z 2013 r. Osią sporu jest konflikt dwóch wartości: swobody twórczej pisarza oraz ochrony dóbr osobistych rodziny opisywanej postaci - wcześniej sądy przyznały prymat pierwszej wartości.

W swej książce z 2010 r. Tuszyńska opisała skomplikowane losy piosenkarki Wiery Gran, która w czasie II wojny światowej występowała w warszawskim getcie w kawiarni "Sztuka", gdzie grywał i Szpilman. Po wojnie oskarżano ją o współpracę z gestapo. Potem wyjechała z Polski. W książce znalazły się słowa Gran (zmarłej w 2007 r. we Francji), że Szpilman był w getcie policjantem, który miał uczestniczyć w doprowadzaniu Żydów na Umschlagplatz.

Sąd Apelacyjny uznał, że pozwani mają za to przeprosić, gdyż narusza to ich prawo do dobrej pamięci po zmarłym. Jak mówiła sędzia Jolanta Pyźlak, samo powołanie się przez autorkę na cytaty Wiery Gran nie uchyla bezprawności jej działania, gdyż nie było potwierdzenia tego zarzutu, a Gran jako źródło była niewiarygodna, bo cierpiała na manię prześladowczą. Według sądu Tuszyńska w zbyt wąski sposób zdystansowała się w książce od tych słów Gran. Odbiór społeczny książki był taki, że był to poważny zarzut wobec Szpilmana - podkreśliła sędzia.

Pozwani nie przesądzili, czy złożą skargę kasacyjną. Tuszyńska oceniła, że "Wierze Gran znów zamknięto usta". Wdowa pod Szpilmanie powiedziała po wyroku, że jest szczęśliwa.

APA