Radni sejmiku małopolskiego chcą, by ministerstwo edukacji odłożyło wprowadzenie reformy w nauczaniu historii. Apel w tej sprawie został przyjęty zdecydowaną większością głosów, a jest następstwem głodówki, jaką w całym kraju prowadzili byli opozycjoniści z czasów PRL-u.

Apel sejmiku małopolskiego to pomysł polityków PiS, który został poparty przez radnych Platformy Obywatelskiej. W tekście znalazła się dość istotna zmiana zaproponowana przez Marka Lasotę - historyka, szefa krakowskiego IPN i radnego PO. Uznał on, że powinno się w nim znaleźć zdanie: "Bez znajomości historii nic o sobie nie wiemy". To sformułowanie zastąpiło fragmenty mówiące o "podziwie dla głodujących" i ich "krzyku rozpaczy".

Apel został uzupełniony żądaniem odłożenia reformy edukacji aż do czasu zakończenia konsultacji z historykami. Za przyjęciem apelu głosowało 32 radnych, przeciw był tylko jeden.

Stanowisko małopolskiego sejmiku trafi do premiera, marszałków Sejmu i Senatu, a także na biurko minister edukacji narodowej.

Głodówki w obronie lekcji historii

Przeciwko reformie programów nauczania głodówkę prowadziło kilkanaście osób w Krakowie, Warszawie i Tarnowskich Górach. Pierwszy protest - w Krakowie - rozpoczął się 18 marca, a zakończył 11 dni później. Decyzja o zawieszeniu głodówki zapadła po spotkaniu protestujących z metropolitą krakowskim kard. Stanisławem Dziwiszem. Hierarcha poprosił ich, by ze względu na pogarszający się stan zdrowia zakończyli lub zawiesili protest.

W proteście w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie uczestniczyło sześć osób - działacze opozycji z lat 80. Uczestnicy protestu domagali się zawieszenia rozporządzenia MEN, które - ich zdaniem - ogranicza w szkołach m.in. naukę historii. Jak tłumaczyli, wybrali radykalną formę protestu, bo od wielu lat różne środowiska: naukowcy, nauczyciele, rodzice bezskutecznie wyrażały swoją negatywną opinię wobec zmian, które proponuje ministerstwo, i doszli do wniosku, że to jest ostatnia chwila, by je zatrzymać.