Zanim kupimy rybę na świąteczny stół, warto upewnić się, z jakiego pochodzi źródła - instruuje "Dziennik Polski". Każdy z nas może przed zakupem sprawdzić, czy karp dostarczy nam smakowych przyjemności podczas wigilijnej wieczerzy. Aby to zrobić trzeba dokładnie pooglądać rybę.

W warunkach polskich nie sprawdza się cykl dwuletni. Żeby wyhodować dorodną sztukę o wadze 1,2 - 2 kg, potrzeba trzech lat. Karp tuczony na szybko jest "garbaty" i krótki, czyli był hodowany tylko przez dwa lata. Szybko przybrał na masie, ale jego kręgosłup za tym nie nadążył. Te "młodsze" są po prostu niesmaczne.

Inny powód to masowa produkcja, nastawiona na jak największy zysk. Wówczas ryby karmi się granulatami wysokobiałkowymi, a nie naturalnym pokarmem i paszami zbożowymi. Czasem też karpiom podaje się antybiotyki przeciwko chorobom grzybiczym i bakteryjnym. To również źle wpływa na ich późniejszy smak.

Zanim ryby trafią do sprzedaży przedświątecznej, już od października powinny być przetrzymywane w czystej, dobrze natlenionej wodzie, aby pozbyć się zapachu humusu, co także ma wpływ na walory smakowe. Specjaliści ostrzegają jednocześnie przed zakupem ryb niewiadomego pochodzenia. Zdarzają się przypadki sprowadzania ich ze wschodu czy południa Europy. Wtedy nie można mieć pewności, że były hodowane w dobrych warunkach. Poza tym, zanim trafią do sprzedaży, muszą być przebadane i uzyskać atest.

Sygnałem ostrzegawczym powinna być również cena. Ryby z ekologicznych hodowli są droższe o kilka złotych. Nie nabierajmy się na promocje, bo pieniądze w stawie nie rosną. Karp hodowany w dobrych warunkach i przez 3 lata musi kosztować w granicach 13-18 zł za kilogram.