Zarzut związany z przyjęciem ponad 100 tys. zł postawiła krakowska prokuratura Markowi Ungierowi, byłemu szefowi gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego – dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM. Pieniądze miał przekazać dziewięć lat temu Rafał R., jeden ze znanych krakowskich biznesmenów. Oficjalnie miały one zasilić fundusz wyborczy byłego prezydenta, który w tym czasie starał się o reelekcję.

Według ustaleń Romana Osicy i Marka Balawajdra pieniądze, które Rafał R. przekazał na kampanię wyborczą Aleksandra Kwaśniewskiego, przejął właśnie Marek Ungier. Taki zresztą zarzut mu postawiono. Zeznający w śledztwie biznesmen stwierdził, że osobiście dał Ungierowi ponad 100 tysięcy złotych, a ten - jak twierdzą prokuratorzy - nie przekazał ich na fundusz wyborczy. Co z nimi zrobił? To wciąż jest ustalane. Co więcej, pieniądze miały być przekazane w gotówce i bez żadnych pokwitowań:

Nie wiemy, co się stało z tymi pieniędzmi - przyznaje w rozmowie z Markiem Balawajdrem prokurator Bogusława Marcinkowska:

Marek Ungier w rozmowie z naszym reporterem zaprzeczył, jakoby przywłaszczył sobie pieniądze. Potwierdził również, że podczas prokuratorskiego przesłuchania nie przyznał się do winy. Ależ skąd! - zaznaczył. Posłuchaj relacji reportera RMF FM:

Miałem i mam do niego pełne zaufanie. Jestem przekonany, że Marek Ungier całkowicie udowodni swoją niewinność - tak zarzuty wobec Ungiera komentuje natomiast były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Zarzuty dla Marka Ungiera postawiono przy okazji śledztwa dotyczącego nielegalnego finansowania lewicy. Materiały w tej sprawie zostały w lipcu ub. roku wyłączone ze śledztwa dotyczącego korupcji i niegospodarności byłego zarządu Krakowa, w którym - na podstawie zeznań dwójki krakowskich biznesmenów - oskarżony został m.in. były poseł PO Tomasz Szczypiński. Ungier był już przesłuchiwany w 2008 roku w tej sprawie, podobnie jak m.in. Marek Pol - były lider Unii Pracy, i - pod koniec ub.r. - Aleksander Kwaśniewski. Proces w sprawie niegospodarności byłego zarządu Krakowa i korupcji rozpoczął się przed krakowskim sądem w połowie grudnia 2008 roku. Aktem oskarżenia objętych zostało siedem osób: pięciu byłych wiceprezydentów Krakowa, w tym Tomasz Szczypiński, były wojewoda małopolski Jerzy Adamik i były radny miejski.

Sprawa dotyczy skorzystania przez miasto w 1999 r. z prawa pierwokupu działek położonych w krakowskiej dzielnicy Chełm za kwotę 5 mln zł. Za przeprowadzeniem tej transakcji głosował zarząd miasta. Grunty w rzeczywistości były warte niespełna 1,4 mln zł. Wcześniej dużo taniej kupili je dwaj biznesmeni Rafał R. i Marian M. i to oni postanowili sprzedać je gminie. Biznesmeni przyznali się do winy, dobrowolnie poddali się karze i zostali już prawomocnie skazani na wyroki w zawieszeniu, zaś w swoich wyjaśnieniach obciążyli m.in. Tomasza Szczypińskiego. Są oni obecnie głównymi świadkami oskarżenia w toczącym się procesie.