O rewolucji seksualnej w Polsce można mówić w momencie pojawienia się internetu - mówi w rozmowie z RMF FM seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. „Byłem świadomy tego, że internet w sposób bardzo znaczący zmieni nasze życie seksualne, ale nie wiedziałem, że to życie seksualne może być aż tak mocno zmienione” - mówi w rozmowie z RMF FM seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. Rozmawiamy z nim 55 lat po tym, jak w amerykańskich aptekach zaczęto sprzedawać pierwszą na świecie pigułkę antykoncepcyjną. Według wielu zapoczątkowało to rewolucję seksualną.

Magdalena Partyła: Czy pigułka antykoncepcyjna to rzeczywiście był początek rewolucji seksualnej?

Prof. Zbigniew Izdebski: Myślę, że początkiem rewolucji seksualnej jest Woodstock amerykański, są badania: Kinseya, Mastersa i Johnson - to są te początki rewolucji seksualnej. Ich dane pokazywały, że Ameryka ma swoje dwa oblicza - deklarowane i to rzeczywiste. To były pewne zaczątki rewolucji seksualnej. Natomiast rzeczywiście, kiedy ponad 50 lat temu pigułka pojawiła się na rynku, to była ogromna przemiana, jeżeli chodzi o podejście do kwestii seksualności. Uporano się z tym, co było dla poczucia bezpieczeństwa w relacjach seksualnych dosyć trudne.
 
A jak ta rewolucja seksualna wyglądała w Polsce – przecież u nas od razu pigułki antykoncepcyjnej nie było w sprzedaży?
 
W moim odczuciu w Polsce w ogóle nie było rewolucji seksualnej. Jeżeli możemy mówić o jakiejś rewolucji, to bardziej o ewolucji. Jeżeli już byśmy musieli powiedzieć, że coś przełomowego wydarzyło się w Polsce, to w moim odczuciu tym przełomem jest wydanie w połowie lat 70.' "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej. To jest niewątpliwie przełom w podejściu do seksualności w Polsce. Nikt tak nie pisał, jak Wisłocka i nikt nie dotarł do takiej dużej grupy odbiorców, jak Wisłocka. Wisłocka była współzałożycielką Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa, a Towarzystwo Świadomego Macierzyństwa było nastawione na planowanie rodziny i właśnie na antykoncepcję. Była bardzo dużą propagatorką antykoncepcji. Była fanką kapturków, ale dostrzegała także wartość tabletki antykoncepcyjnej.

Czy po roku ’89, po otwarciu na Zachód, coś zmieniło się w naszym podejściu do seksu?

W sferze seksualności, edukacji seksualnej, nigdy nie mieliśmy dobrej atmosfery. Okres komunizmu był stygmatyzujący dla seksualności człowieka, okres wolności, o którym się w tej chwili mówi, był ogromnie ważny w tych przemianach politycznych, gospodarczych, ale w obszarze seksualności nie dostrzegaliśmy takich zmian. Ten okres był dosyć restrykcyjny wobec podejścia do kwestii związanej z edukacją seksualną, to jest okres wprowadzenia religii do szkół, to jest okres przedstawiania dwóch koncepcji postrzegania seksualności człowieka. Natomiast jeśli byśmy popatrzyli na otwartość nas Polaków na Europę i Europy na nas, to niewątpliwie wyjazdy Polaków przyczyniły się do tego, że mieliśmy szansę zobaczenia innych narodów, innych kultur. Mogliśmy patrzeć bardziej w kontekście komunikowania międzykulturowego i dostrzec inne spojrzenie na kobiecość, męskość - w tym na wartość seksualności w naszym życiu. Okres po ’89 roku to czas przywracania dużych wartości religii katolickiej w społeczeństwie. Mam wrażenie, że w tym czasie pojawia się nurt restrykcyjny wobec seksualności - m.in. tzw. ustawa antyaborcyjna - a równocześnie pojawia się ruch liberalny – agencje towarzyskie, kluby, czasopisma o treści erotycznej. Jestem natomiast przekonany, że w związku z przemianami związanymi z internetem, od kilkunastu lat, dziś w polskiej rzeczywistości możemy mówić o dwóch grupach osób. Gdy badam seksualność Polaków, to okazuje się, że polscy internauci, na tle generalnie Polaków, są bardziej otwarci na relacje seksualne, mają więcej doświadczeń seksualnych, bardziej urozmaicone życie seksualne, niestety bardziej ryzykowne w relacjach seksualnych. Gdybyśmy się spotkali z panią za kilkanaście lat, to mam nadzieję, że już nie będę mówił Polacy i polscy internauci, tylko to będzie generalnie domena Polaków, bo zdecydowana większość Polaków będzie intensywnymi użytkownikami internetu.

Czyli internet to kolejna rewolucja seksualna?

Tak. Byłem świadomy tego, że internet w sposób bardzo znaczący zmieni nasze życie seksualne, ale nie wiedziałem, że to życie seksualne może być aż tak mocno zmienione. Realizowałem dwa badania internautów - w 2005 roku i w 2010 roku - na dużej, dziesięciotysięcznej populacji polskich internautów. Widzimy bardzo duże przemiany.

Ale na plus?

To wszystko zależy od tego, co kto lubi. Jeżeli byśmy chcieli powiedzieć, że stajemy się bardziej otwarci - to na plus, bo widzimy, że w grupie polskich internautów jest więcej osób, które mają większą liczbę partnerów seksualnych, mają większe doświadczenie jeżeli chodzi o seks oralny, analny, to są osoby, które częściej mają doświadczenia jeżeli chodzi o masturbację i dostrzegają wartość masturbacji. To są także osoby, które mają więcej doświadczeń seksualnych poza stałym związkiem i w tej grupie jest więcej internautów, którzy mówią o byciu osobą homo- czy biseksualną, jak i osób, które są heteroseksualne, ale z różnych przyczyn - mając poczucie szukania różnych granic większej otwartości - mają więcej doświadczeń homoseksualnych także w swoim życiu.

A może jest tak, że osoby, które w życiu prywatnym nie zdecydowałyby na pewien rodzaj kontaktów seksualnych z bliską im osobą, po prostu korzystają z anonimowości internetu, wykorzystują to i pozwalają sobie na więcej? W życiu codziennym nie uprawiałyby takiego typu seksu.

31 proc. polskich internautów wskazuje na to, że ma doświadczenia seksualne w realu z osobą poznaną przez internet. To pokazuje ogromną otwartość internautów i pewną kwestię związaną z tendencjami do ryzykowania. Naturalnie internet, dając poczucie anonimowości, daje także ludziom większą szansę możliwość realizacji swoich potrzeb seksualnych, które często były ukrywane, które były niezrealizowane. Ludzie nieraz mają poczucie, że tylko oni mają określone pragnienia – gdy wejdą do sieci, to zobaczą społeczność, która jest otwarta na różnego typu doświadczenia. Żyjemy trochę w świecie takiego seksualnego trójkąta - tzn. coraz częściej bywa tak, że żona zanim pójdzie do swojego męża do sypialni, siedzi w sieci. W tej sieci spotyka się z osobą, której w życiu realnym nie zna, ale zna ją z sieci, rozmawia z tą osobą, komunikuje się, wymienia korespondencję, wymienia pewne swoje poglądy i w wyniku tego komunikowania się jest podniecona, to ją dobrze nastraja. Idzie do swojego męża i uprawia z nim seks, ale mnie się wydaje, że ten seks jest taki, jak w trójkącie. Niekoniecznie mąż ją tak bardzo podnieca, ona została tak naprawdę w ramach gry wstępnej podniecona znacznie wcześniej. Ta gra wstępna odbywa się z kimś trzecim w sieci. Nie oceniam, czy to jest dobrze, czy to jest źle, tylko to powoduje pewną formę przemian obyczajowych.