Pracownicy Sądu Najwyższego zaapelowali do władz i związków zawodowych o ochronę ich praw pracowniczych; obawiają się, że nowa ustawa o SN spowoduje wymianę kadr. To rozwiązanie jest zgodne z konstytucją i przepisami - powiedział PAP wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Pracownicy Sądu Najwyższego zaapelowali do władz i związków zawodowych o ochronę ich praw pracowniczych; obawiają się, że nowa ustawa o SN spowoduje wymianę kadr. To rozwiązanie jest zgodne z konstytucją i przepisami - powiedział PAP wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
Siedziba Sądu Najwyższego w Warszawie /Marcin Obara /PAP

Ryszard Grąbkowski, sekretarz prasowy Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych powiedział PAP, że nie jest w stanie stwierdzić, czy wejście w życie procedowanej w Sejmie ustawy o SN rzeczywiście spowoduje, że miejsca pracy pracowników SN będą zagrożone. Sprawę analizuje Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność".

Wniesiony do Sejmu i aktualnie procedowany projekt ustawy o Sądzie Najwyższym wzbudzający tak wiele zastrzeżeń i emocji, w przypadku rozwiązań dotyczących sędziów Sądu Najwyższego, dotyczy także nas 321 pracowników Sądu Najwyższego: asystentów, urzędników sądowych, pracowników administracyjnych i obsługi, których procedowany projekt pozbawia jakichkolwiek praw pracowniczych gwarantowanych w Konstytucji RP, Kodeksie pracy, przez standardy europejskie, a także Międzynarodową Organizację Pracy, w tym prawo do ochrony zatrudnienia, prawo do okresu wypowiedzenia, prawo do odprawy z tytułu zwolnień, podstawa leży po stronie pracodawcy, a także prawo do równego traktowania - napisali pracownicy w apelu przekazanym PAP.

Według nich, nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż projekt "stanowi w istocie narzędzie, które z założenia ma umożliwić wymianę w Sądzie Najwyższym personelu urzędniczego (pomocniczego). Takie zamierzenie Projektodawcy budzi zdecydowany opór, albowiem projektowana regulacja łamie wszelkie (w tym również międzynarodowe) standardy ochrony prawnej należne pracownikom, jak również narusza elementarne zasady współżycia społecznego".

Pracownicy SN zaznaczyli, że są grupą nie należącą do żadnego związku zawodowego ani organizacji.

Zgodnie z projektem ustawy o SN nowy pierwszy prezes SN w terminie 3 miesięcy od dnia objęcia stanowiska, "może przedstawić Szefowi Kancelarii Prezesa Sądu Najwyższego, członkom Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego niebędących sędziami oraz pracownikom Sądu Najwyższego niebędących sędziami zatrudnionym na podstawie przepisów dotychczasowych, nowe warunki pracy i płacy", a w razie nieprzedstawienia takich warunków "stosunek pracy tych osób, rozwiązuje się z upływem tego terminu".

Takiej podstawy wygaśnięcia stosunku pracy nie ma w Kodeksie pracy. Przedmiotową regulację należy ocenić w sposób jednoznacznie krytyczny. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że zawarte w projekcie "upoważnienie" do zaproponowania przez "nowego" Pierwszego Prezesa SN nowych warunków zatrudnienia nie zawiera jakichkolwiek wytycznych, którymi ten organ powinien się kierować przy podejmowaniu decyzji w sprawach kadrowych - napisali pracownicy SN.

Ich zdaniem już sama konstrukcja przepisu pozostawiająca pełen "luz decyzyjny" odnośnie do tego, czy któremukolwiek z pracowników SN należy zaproponować nowe warunki zatrudnienia (a jeśli tak - to jakie), "wywołuje u każdego aktualnego pracownika SN uzasadnione poczucie niepewności oraz dyskomfort psychiczny związany z obawami o kontynuację zatrudnienia, a więc o sytuację materialną". Wskazują też, że projekt nie określa jakichkolwiek kryteriów, którymi nowy I prezes SN powinien się kierować wybierając, komu z pracowników przedstawi propozycję nowych warunków zatrudnienia w sądzie.

Pytany o tę kwestię wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik powiedział: To rozwiązanie jest zgodne z konstytucją i przepisami, takie rozwiązanie było już stosowane w innych ustawach.

Ryszard Grąbkowski, sekretarz prasowy Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych powiedział PAP, że nie jest w stanie stwierdzić, czy wejście w życie procedowanej ustawy o SN rzeczywiście spowoduje, że miejsca pracy pracowników SN będą zagrożone. Sądzę, że na pewno nie jest to napisane wprost w ustawie, że pracownicy SN stracą pracę z chwilą wejścia w życie ustawy. Natomiast świadczy to o wysokim poziomie emocji, wprowadzonych przez projektodawców ustawy, który powoduje taką reakcję pracowników - zaznaczył.

Podkreślił, że "w ustawie jest mowa o skróceniu kadencji sędziów". Być może pracownicy obawiają się, że pojawią się nowi ludzie, którzy wprowadzą swoich nowych ludzi i chcą wyprzedzić ten wypadek. Ja to rozumiem, bo ich obawy są oparte na konkretnych przykładach, które już się dokonały - wyjaśnił. Dodał, że jakiekolwiek zagrożenie pracowników SN spowoduje reakcję związku. Jeśli będą potrzebowali wsparcia, pomocy - choćby prawnej - będziemy do ich dyspozycji, bo takie jest nasze zadanie - poinformował.

Jak dotąd stanowiska w kwestii apelu pracowników SN nie zajął Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność". Z-ca rzecznika prasowego związku Marek Szymański powiedział PAP, że eksperci związku wciąż analizują dokument i "Solidarność" odniesie się do niego w późniejszym czasie.

(az)