Prezydent-elekt George W. Bush mianował w sobotę emerytowanego generała Colina Powella, byłego przewodniczącego Kolegium Połączonych Sztabów, sekretarzem stanu w swoim przyszłym gabinecie.

63-letni Powell jest pierwszym w historii USA Murzynem, który obejmie to stanowisko - czwarte w amerykańskiej hierarchii władzy (po prezydencie, wiceprezydencie i przewodniczącym Izby Reprezentantów Kongresu). W niedzielę Bush ma powierzyć jeszcze jeden kluczowy urząd - swego doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego - innej przedstawicielce czarnej mniejszości, Condoleezzie Rice. Przedstawiając nominata na specjalnej uroczystości z tej okazji w Crawford w Teksasie, Bush określił go jako "amerykańskiego bohatera, przykład dla innych Amerykanów, którego całe życie przygotowywało do pełnienia obowiązków, które wkrótce obejmie". Przemawiając po prezydencie-elekcie, Powell przypomniał swoją wojskową przeszłość, oświadczając, że jednym z jego priorytetów będzie "zapewnienie, aby armia miała wszystko, czego potrzebuje". Zapowiedział też, że kiedy będzie szefem dyplomacji, USA "będą broniły swoich interesów, jeśli potrzeba, z pozycji siły". Wielu komentatorów uważa jednak, że Powell będzie prowadził bardzo ostrożną - może nawet zbyt ostrożną - politykę zagraniczną, starając się ograniczać militarne zaangażowanie USA na świecie do niezbędnego minimum. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Powell stwierdził, że Waszyngton "pozostanie bardzo zaangażowany na Bliskim Wschodzie" i będzie nadal popierał Izrael jako swego sojusznika w regionie, ale podkreślił, że USA będą popierały też "aspiracje narodu palestyńskiego". Zapytany o politykę wobec Bałkanów, generał oświadczył, że "trzeba się upewnić" czy obecność wojsk amerykańskich w tym regionie "jest właściwa" i zapowiedział podjęcie konsultacji na ten temat z europejskimi sojusznikami USA. Powell opowiedział się poza tym za utrzymaniem sankcji na Irak i oświadczył, że "za kilka lat Saddama Husajna już tam nie będzie". Posłuchaj relacji z Waszyngtonu korespondenta RMF FM Grzegorza Jasińskiego:

Generał Powell, który jako szef Połączonych Sztabów był jednym ze współtwórców zwycięstwa USA w wojnie nad Zatoką Perską, jest jednym z najpopularniejszych amerykańskich polityków. W 1996 roku namawiano go nawet na start w wyborach prezydenckich, w których - według sondaży - miał duże szanse na wygraną. Powell nie zgodził się jednak na kandydowanie pod naciskiem swojej żony, która obawiała się, że jej mąż może paść ofiarą zamachu ze strony rasistowskich ekstremistów.

Więcej...

09:00