"To promocja posłów dla pijanych kierowców" - tak możliwość skrócenia kary dla jeżdżących pod wpływem alkoholu komentuje Krzysztof Dzyr ze Stowarzyszenia "STOP Pijanym Kierowcom". Jak ujawnił nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, parlamentarzyści złagodzili zapis o alkoblokadach. W efekcie skazany za pijaństwo kierowca będzie mógł siąść za kierownicą nie po odbyciu całej kary, ale po jej połowie.

Według Krzysztofa Dzyra, kara - w związku ze zmianami - nie będzie już tak odstraszać osób, które wsiadają za kierownicę pod wpływem alkoholu. Będzie to środek łagodzący, bo nawet - jeśli ktoś straci prawo jazdy na 3-4 lata - może zawsze liczyć, że wróci legalnie za kierownicę już po połowie kary.

Nie tędy droga, by eliminować nietrzeźwych kierowców z Polski.  To nie jest drastyczna kara, tylko to jest delikatne takie proszenie: "czy mógłby pan nie jeździć pod wpływem alkoholu?". Dla mnie kary powinny być drastyczne. Popełniasz przestępstwo, robisz coś złego, pamiętaj, że za to na pewno odpowiesz - mówi Dzyr. 

I pyta, po co była fala oburzenia po wypadku w Kamieniu Pomorskim, wprowadzanie dożywotniego zakazu prowadzenia samochodu dla sprawców wypadków i recydywistów, skoro po 10 latach będą mogli próbować zamienić to na jazdę z blokadą alkoholową. Posłowie powinni to wytłumaczyć poszkodowanym, osobom na wózkach lub rodzinom ofiar pijanych kierowców - dodaje Dzyr.  

Zabili po alkoholu. Sejm pozwolił im prowadzić auto

Jak ujawnił nasz dziennikarz Mariusz Piekarski, posłowie wyrzucili rygorystyczne przepisy o blokadach alkoholowych. W ich miejsce wstawili inne - też o blokadach, ale zmienili kto i kiedy ma je montować.

Pierwotnie projekt rządowy zakładał, że blokady alkoholowe będą obowiązkowe dla osób, które straciły prawo jazdy za alkohol i po okresie kary będą chciały odzyskać uprawnienia. Starosta miał wpisywać do prawa jazdy taki obowiązek na 3 lata.  

Ten przepis jednak wyparował z ustawy, a w jego miejsce pojawił się inny. Pijany kierowca, gdy minie połowa okresu zakazu prowadzenia samochodu, może ubiegać się o zamianę reszty kary na jazdę z zamontowaną blokadą alkoholową, co pozwoli mu wsiąść za kółko. To oznacza, ze - jeśli ktoś ma zakaz prowadzenia orzeczony na 3 lata - po 1,5 roku ma szansę, by znów jeździć. Jest wręcz furtka, że nawet dożywotni zakaz można skrócić i już po 10 latach znów prowadzić auto. Nawet - jeśli ktoś pod wpływem alkoholu - zabił człowieka na drodze.

(es)