W zeszłym roku ponad milion razy polskie służby sięgnęły po nasze billingi - pisze "Gazeta Wyborcza". W 2009 r. operatorzy w Polsce odnotowali 1,06 mln zapytań od służb, prokuratury i sądów dotyczących danych z billingów i internetu.

Większość kierują służby (w tym policja). To 27,5 zapytania na tysiąc dorosłych mieszkańców. Dla porównania, w Niemczech takich zapytań było tylko 0,2 na tysiąc mieszkańców, czyli 35 razy mniej niż w Polsce.

W Niemczech i wielu innych krajach służby mają różnego rodzaju ograniczenia. A w Polsce w majestacie prawa są po prostu podłączone do baz danych operatorów telekomunikacyjnych. I - na ich koszt - mogą pobierać informacje bez podania jakiegokolwiek powodu.

W latach 2005-2007 ABW aż 20 razy sprawdzała rozmowy telefoniczne reporterów RMF FM Romana Osicy i Marka Balawajdra. ABW wnioskowała nie tylko o wykazy ich połączeń telefonicznych, ale też o logowania telefonów do sieci. Ta druga informacja pozwala ustalić miejsca, gdzie znajduje się w danym momencie abonent i z jakim innym abonentem się spotyka.

Wnioski do operatorów kierowały ABW, CBA i policja. Z akt wynika również, że służby wprowadzały w błąd prokuratora twierdząc oficjalnie, że żadnych kontroli nie było.

Jak się okazuje kontroli operacyjnej poddane zostały również trzy telefony stacjonarne należące do RMF FM. Kontrolowany mógł być także faks. Co więcej, jak wynika z dokumentów znajdujących się w aktach śledztwa, służby w większości przypadków nie musiały w ogóle powiadamiać operatorów sieci telekomunikacyjnych o przeprowadzanych podsłuchach czy kontroli połączeń. Wszystko dzięki systemowi o nazwie "Finezja", który umożliwia służbom bezpośredni dostęp do połączeń.