Po dwóch dniach mieszkańcy północnego Izraela mogą wreszcie wyjść ze schronów.

Do tej pory Izraelczycy obawiali się rakietowych ataków libańskiego Hezbollahu. Dziś izraelska armia odwołała stan alarmowy.

Napięcie między Izraelem a Libanem utrzymuje się od dwóch tygodni. W tym czasie w atakach przeprowadzonych przez Hezbollah zginęło sześciu izraelskich żołnierzy. W odwecie Izrael rozpoczął naloty. Zbombardował między innymi libańskie elektrownie - w środku zimy - pogrążając kraj w ciemnościach.

Izraelski Minister Spraw Zagranicznych David Levy ostrzegł wczoraj, że jeśli Hezbollah ostrzela katiuszami północny Izrael, to Liban stanie w ogniu. Próby rozładowania tego napięcia podjęły się już Stany Zjednoczone. Wysyłają na Bliski Wschód swego mediatora Dennisa Rossa. Izrael sam poprosił Syrię, by użyła swych wpływów i powstrzymała islamistów przed dalszymi atakami.

Wiadomości RMF FM 8:00

Foto: EPA