Platforma Obywatelska zgodziła się, aby PSL miało swoich ludzi we wszystkich służbach specjalnych, w tym w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Pojawił się już nawet pomysł, jak pozbyć się Mariusza Kamińskiego bez zmiany ustawy o CBA, która przewiduje, że szefa tej służby nie można odwołać przed upływem czteroletniej kadencji - pisze "Rzeczpospolita".

Los Kamińskiego jest już raczej przesądzony, a do jego dymisji może dojść znacznie szybciej, niż pierwotnie zakładano. Dlaczego? Ustawy wcale nie trzeba na chybcika zmieniać. Wystarczy zastosować przepisy obecnej - mówi gazecie osoba związana z Platformą Obywatelską. Chodzi mianowicie o art. 7 ust. 4. Stanowi on, że szef tej służby „nie może być członkiem partii politycznej ani uczestniczyć w działalności tej partii lub na jej rzecz”. Kluczowe są ostatnie słowa tego ustępu.

PO chce bowiem udowodnić, że Kamiński, organizując konferencję prasową, na której przedstawiał dowody na skorumpowanie posłanki Beaty Sawickiej, zaangażował się w kampanię wyborczą PiS-u. Dowodem mają być jego słowa z tej konferencji. Pytany, czy ujawnienie materiałów przeciw Sawickiej nie jest elementem kampanii wyborczej PiS, Kamiński zaprzeczył, ale zaraz potem dodał: „Polacy powinni znać prawdę. Sami wyciągną wnioski”.

Według ustawy szefa CBA odwołuje premier. Donald Tusk jeszcze nie zdecydował, czy odwoła Kamińskiego w takim trybie. Oznacza to bowiem otwarty konflikt z prezydentem - mówi informator „Rzeczpospolitej”.

Na razie Tusk zdecydował o obsadzie pozostałych służb specjalnych. ABW ma przejąć Krzysztof Bondaryk, jego zastępcą na prośbę Waldemara Pawlaka będzie kolega ze studiów wicepremiera Zdzisław Skorża. Na czele Agencji Wywiadu ma stać Zbigniew Nowek.