Szef klubu Prawo i Sprawiedliwość Mariusz Błaszczak ocenił, że rząd Ewy Kopacz będzie słaby, a jego zadaniem jest nie naprawa Polski, ale "scalanie Platformy Obywatelskiej". To jest rząd kontynuacji, nie naprawi błędów ekipy Donalda Tuska - podkreślił.

To słaby, partyjny rząd na trudne czasy. Słaby, bo skoncentrowany na Platformie Obywatelskiej, na partii. Ewa Kopacz stwierdziła, że ma scalać Platformę i to jest główne przesłanie rządu, a nie jak naprawić Polskę - powiedział Błaszczak, po tym jak Ewa Kopacz zaprezentowała skład swojego rządu.

W opinii Błaszczaka trudno się spodziewać po rządzie Ewy Kopacz, aby naprawił błędy poprzedniego gabinetu. Jak podkreślił, pozostaje w nim wielu ministrów z ekipy Donalda Tuska. W nowym gabinecie jest pięciu nowych ministrów, 13 osób pozostaje na swoich stanowiskach.

To jest rząd kontynuacji. Nie ma nadziei na to, że to, co było złe, będzie naprawione. Pozostaje minister Arłukowicz. Czy naprawi popełnione przez siebie błędy? Nie. Czy minister Sawicki skoryguje swoje błędy? Oczywiście nie - zaznaczył. PiS apelował do Kopacz, żeby w jej rządzie nie było dotychczasowego ministra rolnictwa.

Błaszczak skrytykował także decyzję Kopacz o wskazaniu Grzegorza Schetyny na szefa MSZ.

Grzegorz Schetyna będzie się uczył na stanowisku ministra spraw zagranicznych, a sytuacja międzynarodowa jest bardzo poważna. Za tę naukę przyjdzie zapłacić Polsce. Ten eksperyment jest niebezpieczny - powiedział.

Szef klubu PiS jest też zdania, że kryterium doboru do nowego rządu, oprócz pogodzenia wszystkich frakcji w PO, były osobiste znajomości Ewy Kopacz.

Okazuje się, że w rządzie znajdą się przyjaciółki Ewy Kopacz. Zdecydowały bliskie relacje - podkreślił.

Jak skonkretyzował, "koleżankami Ewy Kopacz" są kandydatki na ministra infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak oraz spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. Znajomość z Ewą Kopacz to zbyt mało, aby sprostać poważnemu zadaniu, jakim jest nadzór nad służbami - ocenił.

Błaszczak za niedopuszczalne uważa to, że Radosław Sikorski będzie wspólnym kandydatem koalicji PO-PSL na marszałka Sejmu.

To wskazanie świadczy o tym, że PO będzie koncentrowała się nie na rozwiązywaniu palących problemów w służbie zdrowia, walce z bezrobociem, ale na atakowaniu opozycji. Marszałkiem Sejmu powinien zostać ktoś, kto łączy, a nie poseł, który "dorzynał watahy" - podkreślił.

(j.)