Posłowie Prawa i Sprawiedliwości domagają się zwołania sejmowej komisji spraw wewnętrznych. Chodzi o ujawnienie przez szefa BOR gen. Mariana Janickiego dokumentów dotyczących wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2007 roku.

Szef BOR udostępnił dokumenty "Gazecie Wyborczej" po konferencji naukowców z zespołu Antoniego Macierewicza na warszawskim Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego ws. katastrofy smoleńskiej. Na konferencji szef BOR w latach 2006-2007 płk Andrzej Pawlikowski i b. wiceszef BOR płk. Tomasz Grudziński stwierdzili, że w 2010 roku Biuro nie spełniło swojej roli w związku z katastrofą. Nie rozpoznało m.in. zagrożenia na lotnisku w Smoleńsku i nie zabezpieczyło terenu, również pod względem pirotechnicznym. Za niedopuszczalne byli funkcjonariusze uznali również to, że płycie lotniska nie było BOR-u.

Jak napisała "GW", w 2007 roku funkcjonariusze BOR nie tylko nie weszli na lotnisko w Smoleńsku, ale nie zrobili też rozpoznania w miejscach, które miał odwiedzić prezydent. Nie sprawdzili tras przejazdu ani składu kolumny pojazdów z delegacją. Rosjanie nie przyznali im częstotliwości radiowej, na której mogli się porozumiewać. Wiceszef komisji spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński (PiS) podkreślił, że gen. Janicki "zamiast przyjść na spotkanie ekspertów, stchórzył, ale wziął teczkę i przekazał ją jednej z gazet". Jego zdaniem, "informacje, które pojawiły się w mediach, stwarzają nieprawdziwy obraz rzeczywistości z 2007 roku". To wymaga wyjaśnienia. Dlatego wystąpiliśmy o zwołanie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych, aby wysłuchać, co ma do powiedzenia gen. Janicki i minister spraw wewnętrznych. Skandaliczne jest, kiedy takie dokumenty są udostępniane mediom. To może narazić bezpieczeństwo państwa na szwank - powiedział Zieliński. Jak dodał, posłowie powinni zapoznać się z teczką dotyczącą zabezpieczenia wizyty z 2007 r. Chcemy porozmawiać o tej teczce, o jej klauzuli, czy rzeczywiście została zdjęta - dodał Zieliński. W 2007 r. na szczęście prezydent wrócił cały i zdrowy z wyjazdu do Rosji, a w 2010 r. nastąpiła tragedia. To jest różnica zasadnicza - podkreślił poseł PiS.