Bez porozumienia zakończyły się wczorajsze rozmowy Donalda Tuska, Borysa Budki i Rafała Trzaskowskiego - informuje dziennikarz RMF FM Roch Kowalski. Politycy rozmawiali o powrocie byłego premiera do krajowej polityki i roli, jaką miałby odgrywać w Platformie Obywatelskiej.

Sama dyskusja trwała ponad pięć godzin. Dzisiaj liderzy wrócą do rozmów i spotkanie ponownie ma odbywać się w wąskim gronie.

Wczorajsza rozmowa - jak nieoficjalnie mówią politycy Platformy - momentami przebiegała w atmosferze wzajemnych pretensji. Działacze przekonują jednak, że wydłużenie o kolejny dzień nie musi być złym sygnałem. Twierdzą, że można było się tego spodziewać.

Poruszonych tematów miało być wiele, ale celem dyskusji nie było wypracowanie kompromisu, a akceptacja dla już przedstawionego politycznego scenariusza.

Ten cały czas w szczegółach pozostaje tajemnica, ale najpewniej zakłada przede wszystkim zmianę na stanowisku szefa Platformy.

Dziś ostatni dzień na rozmowy, bo jutro podczas Rady Krajowej liderzy partii mają przedstawić już ostateczne ustalenia.

Tusk kontra Trzaskowski

Według doniesień mediów, Rafał Trzaskowski chce stanąć w szranki z powracającym do polskiej polityki Donaldem Tuskiem i powalczyć o przywództwo w PO. 

Dzień przed spotkaniem z Tuskiem, Trzaskowski w rozmowie w TVN24, mówił, że "to będzie bardzo poważna rozmowa". Zarówno Donald Tusk jak i ja jesteśmy poważnymi politykami, trzeba wypracować porozumienie, dlatego, że Donald Tusk jest olbrzymią siłą Platformy Obywatelskiej, wielkim autorytetem - powiedział prezydent Warszawy.

Trzaskowski powiedział w środę także, że prawdopodobnie Borys Budka zrezygnuje ze stanowiska lidera PO. Trzaskowski przyznał, że ta sytuacja zmienia wszystko i w związku z tym jest gotów "wziąć odpowiedzialność za Platformę Obywatelską".

Ale najważniejsze, żeby rozmawiać z Donaldem Tuskiem, bo on też ogłosił swoje aspiracje, nie do końca wiemy, jakie te aspiracje są, ale jak rozumiem, nie wyklucza on również, żeby zostać przewodniczącym Platformy - mówił Trzaskowski w TVN24. 

Trzaskowski zaznaczył, że Donald Tusk jest dla PO "wartością dodaną". Nie odpowiedział jednak, czy zaakceptowałby scenariusz, w którym były premier i szef Rady Europejskiej stanąłby na czele Platformy.

Tusk na czele PO?

W sobotę podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ma oficjalnie ogłosić powrót do polskiej polityki. Nie do końca jednak wiadomo, w jakim charakterze. Według doniesień "Polityki" i "Gazety Wyborczej" Tusk miałby zastąpić Borysa Budkę na stanowisku szefa PO. 

Perspektywa powrotu byłego premiera nie podoba się części młodszych członków ugrupowania, zwłaszcza tych sympatyzujących z Trzaskowskim. Obawiają się bowiem, iż wraz z nim do łask wróci odsunięta na dalszy plan "stara gwardia", która "wytnie" ich w regionach lub pozbawi miejsca w Zarządzie Krajowym.

Nie bardzo wyobrażam sobie, żeby partią znów rządzili: Grzegorz Schetyna, Cezary Grabarczyk czy Radosław Sikorski - podkreśla jeden z polityków młodszej generacji.

Na przeszkodzie planu przejęcia przez Tuska PO stoi jeszcze statut partii. Stanowi on, że w razie rezygnacji szefa partii, osobą pełniącą obowiązki przewodniczącego zostaje najstarszy z wiceprzewodniczących lub ewentualnie inny wiceprzewodniczący, którego Zarząd Krajowy musiałby jednak wybrać bezwzględną większością głosów. Wiceszefów PO jest obecnie czworo - Tomasz Siemoniak, Rafał Trzaskowski, Bartosz Arłukowicz oraz Ewa Kopacz.

Scenariusze są tutaj dwa - albo dochodzi do głosowania, ale jest ryzyko, że Tusk wygrywa jednym głosem i mamy podział w partii, albo rezygnuje Kopacz i wtedy Tusk spełnia kryterium wieku, które pozwala mu zostać p.o. przewodniczącego - mówi PAP polityk Platformy.

Zwraca przy tym uwagę, że jeśli Budka, który według niego "obiecał" Tuskowi rezygnację na jego rzecz, miałby zostać wiceszefem PO, któryś z obecnych wiceprzewodniczących musiałby i tak ustąpić. Statut przewiduje bowiem "do czterech" zastępców szefa Platformy.