Jeśli Piotr Walentynowicz chce zobaczyć dokumenty ze śledztwa smoleńskiego, musi najpierw złożyć wniosek - usłyszał w Prokuraturze Generalnej reporter RMF FM Roman Osica. Wcześniej informowaliśmy, że mimo zapowiedzi, Andrzej Seremet do dziś nie przedstawił rodzinie Anny Walentynowicz dokumentów wskazujących na ich pomyłkę przy identyfikacji ciała działaczki Solidarności.

Andrzej Seremet na pewno nie zadzwoni ani nie wyśle żadnych dokumentów Piotrowi Walentynowiczowi. Syn Anny Walentynowicz może jedynie skorzystać z oficjalnej ścieżki.

Jeśli taką wolę wyrażą i złożą stosowne wnioski, to prokuratorzy wojskowi będą te wnioski rozpatrywać i ewentualnie udostępniać pozostałe materiały w tej sprawie - mówi Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej. Tymczasem Prokurator Generalny kilka tygodni temu oficjalnie mówił, że chętnie pokaże dowody na to, że to rodzina pomyliła się w identyfikacji ciała Anny Walentynowicz.

Badania DNA potwierdziły zamianę ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej

W połowie września prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była Anna Walentynowicz; drugą - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Powodem ekshumacji były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak właśnie się stało.

Prokuratorzy mają wątpliwości co do tożsamości jeszcze czterech ofiar katastrofy, dlatego zdecydowali się na kolejne ekshumacje. W poniedziałek nad ranem na terenie Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie ekshumowano ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, a równocześnie na Powązkach inną ofiarę katastrofy smoleńskiej, której tożsamość nie jest znana. Kolejne dwie planowane ekshumacje mają dotyczyć osób duchownych.