Komisja Trójstronna zajmie się w poniedziałek pakietem antykryzysowym. Mimo że rząd przyjął już projekt, dotyczący zmian w prawie pracy i podatkach, związkowcy i pracodawcy chcą jeszcze dyskusji między innymi o umowach na czas określony i wzroście wynagrodzeń.

Zdaniem przewodniczącego OPZZ Jana Guza, przyjęty we wtorek przez rząd projekt ustawy o pomocy przedsiębiorcom w utrzymaniu miejsc pracy nie jest całkiem zgodny z ustaleniami wynegocjowanymi w Komisji Trójstronnej.

OPZZ zamierza zaproponować na posiedzeniu komisji, by umowy na czas określony mogły być zawierane na maksymalnie dwa lata, nie tylko przez okres obowiązywania pakietu antykryzysowego. Związkowcy chcą, by przepis ten wszedł do prawa na stałe. Tylko to pozwoli - ich zdaniem - uniknąć sytuacji, w których pracownicy mają umowy na 10 czy 20 lat, a mimo to są to umowy na czas określony.

Jeżeli takie umowy zostały zawarte kilka lat czy kilka miesięcy temu, obostrzenia przewidziane w pakiecie nie będą miały do nich zastosowania - podkreśla jednak wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska.

Związkowcy mają też zastrzeżenia do niektórych definicji, zawartych w projekcie przyjętej przez rząd ustawy. Chodzi między innymi o zapis, dotyczący możliwości obniżenia pracownikowi przez pracodawcę wymiaru czasu pracy na okres sześciu miesięcy. Jak podkreślają, nie wiadomo, czy chodzi o sześć miesięcy w ciągu roku, w czasie obowiązywania pakietu, czy w czasie całej kariery zawodowej pracownika w danej firmie. Wymaga to doprecyzowania - zaznacza Jan Guz.

Również pracodawcy mają zastrzeżenia do niektórych zapisów projektu. Zdaniem eksperta PKPP Lewiatan Lecha Pilawskiego, wątpliwości budzi warunek o obniżeniu wartości sprzedaży przy jednoczesnej konieczności utrzymania zatrudnienia przez co najmniej sześć miesięcy po uzyskaniu pomocy finansowej dla firmy na podstawie pakietu antykryzysowego.

Przedsiębiorca może nie móc utrzymać zatrudnienia nie tylko wtedy, gdy firma ma trudności ze sprzedażą swoich wyrobów, ale także, gdy produkuje mniej towaru. Z powodu różnic kursowych, wartość sprzedaży takiej firmy może być nawet wyższa, ale ponieważ produkuje ilościowo mniej towarów, nie potrzebuje już tylu pracowników - wyjaśniał Pilawski.

Pracodawcy mają też wątpliwości co do sposobu, w jaki - według pakietu - państwo ma pomagać w finansowaniu szkoleń i studiów pracowników. 20 procent kosztów takiej nauki mają ponosić pracodawcy, a 80 procent - refundować państwo. Ponieważ jednak będzie to refundacja, pracodawca najpierw musi za naukę pracownika zapłacić, a dopiero potem dostanie zwrot pieniędzy.

W kryzysie, gdy pracodawcy liczą każdą złotówkę, istnieje niebezpieczeństwo, że niewielu z nich skorzysta z refundacji. Korzystniej byłoby, gdyby mogli dostawać pieniądze na szkolenia pracowników wtedy, gdy trzeba ponieść ten wydatek, a nie czekać na jego zwrot - powiedział Pilawski.

Pakiet antykryzysowy to zmiany przede wszystkim w prawie pracy, które w połowie marca zaproponowali pracodawcy i pracownicy. Większość z nich ministerstwo pracy przełożyło na ustawy, które we wtorek przyjął rząd. Zmiany dotyczą m.in. zawierania umów na czas określony, elastycznego czasu pracy, dofinansowania dla firm, które znalazły się w kłopotach finansowych, dopłat do szkoleń pracowników i wypłacanych im stypendiów, zwolnienia z opodatkowania zapomóg wypłacanych z funduszy związków zawodowych. Rząd chce skierować projekt do Sejmu jak najszybciej, by mógł on wejść w życie jeszcze przed wakacjami.