Skandal na koloniach, których organizację zleciło Zachodniopomorskie Kuratorium Oświaty. Rodzice ośmiolatka alarmują, że chłopca przez dwa tygodnie bili koledzy, a opiekunowie niczego nie widzieli. Kuratorium kontroluje ośrodek i odpiera zarzuty.

Rodzice chłopca zamierzają zawiadomić prokuraturę o niedopełnieniu obowiązków przez opiekunów. Z relacji ich syna Dominika wynika, że wieczorami bili go rówieśnicy i starsi koledzy. Kolonijni opiekunowie mieli niczego nie widzieć, bo - jak mówi chłopiec - wieczorem nie interesowali się dziećmi.

8-latek bał się poskarżyć dorosłym. Wystraszony chłopiec nie zdradził przyczyn zadrapań i siniaków również po powrocie do domu w Lubianie, niewielkiej wiosce koło Choszczna. Dopiero po kilkudziesięciu godzinach opowiedział rodzicom, co się działo w trakcie wakacyjnego wyjazdu. Rówieśnicy i starsi koledzy mieli go wyzywać i bić... dla zabawy. Ojciec zwrócił uwagę na liczne ślady bicia na ciele syna od razu, gdy wysiadł on autokarem, którym wracał z kolonii.

Rodzice zaprowadzili chłopca do lekarza, który stwierdził, że sińce powstawały przez dłuższy okres. Niektóre były świeże, inne miały co najmniej kilka dni. Opiekunowie Dominika przekonują, że przekazali taką wiedzę pracownikom pomocy społecznej, która przygotowała listę dzieci, mogących za darmo wyjechać na wakacje.

Kuratorium kontroluje

Kuratorium oświaty przeprowadziło kontrolę w ośrodku kolonijnym w Dąbkach. Informacje, które uzyskali wizytatorzy są zupełnie inne od wersji rodziców Dominika. Opiekunowie kolonijni przekonują, że nikt chłopca nie maltretował. Opisali jedynie jedną sytuację, która mogła spowodować obrażenia na twarzy chłopca. Ostatniego dnia pobytu 8-latek miał pobić się kolegą. Nikt nie poinformował rodziców chłopca o tym zdarzeniu, bo był to ostatni dzień pobytu dzieci nad morzem.

Dodatkowo wizytatorzy kuratorium przekonują, że chłopiec sam sprawiał problemy wychowawcze. Po bójce z kolegą miała go zbadać pielęgniarka. Rodzice Dominika ripostują, że zbagatelizowała jego stan, nawet nie poprosiła o zdjęcie podkoszulka, pod którym dziecko miało kolejne zadrapania i siniaki.

Kontrolerzy kuratorium rozmawiali też z innymi dziećmi, które wypoczywają w tym samym ośrodku. Żadne nie skarżyło się na niewystarczającą opiekę.

Kilka dni po powrocie z wakacji Dominik czuje się dobrze. Większość siniaków już zeszła, ale mówi, że nie będzie chciał więcej jechać na kolonie.