​Ostatnie święta Bożego Narodzenia były dla niego koszmarem, ale Wielkanoc spędzi już w gronie życzliwych osób. 4-letni Kacper z Bytomia, którego w grudniu skatował konkubent jego matki, dziś opuszcza szpital. Trafi do rodzinnego domu dziecka, gdzie czekają na niego nowi opiekunowie, siostra i brat.

W grudniu w stanie krytycznym Kacper trafił do Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. Jego życie było zagrożone. Kiedy poczuł się lepiej, przewieziono go do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach na oddział rehabilitacji neurologicznej.

Chłopiec nie chodzi, prawdopodobnie nie widzi, wymawia tylko pojedyncze sylaby. Lekarze nie chcą wyrokować, czy to kiedyś się zmieni. Jest z nim jednak coraz lepszy kontakt. Zaczął się uśmiechać. Kiedy w lutym po raz pierwszy odwiedziliśmy Kacpra w szpitalu leżał na boku, tak jak go położono. Teraz rusza się na wszystkie strony. Reaguje nawet głośnym śmiechem - powiedziała RMF FM pani Ewa, która prowadzi rodzinny dom dziecka, nowy dom Kacpra. Jesteśmy podekscytowani. Zrobimy wszytko, żeby miał, jak najlepsze warunki - dodała. Kacper wymaga jeszcze długiej rehabilitacji.

Matka chłopca i jej partner są w areszcie. Mężczyzna jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa, kobieta o podżeganie do zbrodni.

(abs)