Do zakładu psychiatrycznego - a nie do więzienia - trafi 35-latek, który w lutym w jednym z mieszkań na warszawskiej Woli brutalnie zamordował swoją 42-letnią partnerkę. Mężczyzna odciął jej głowę, po czym pijany zgłosił się na policję i tam przyznał się do zbrodni.

Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu mężczyzna trafi do zakładu psychiatrycznego. Biegli psychiatrzy uznali, że mężczyzna w momencie zadawania śmiertelnych ciosów nożem był niepoczytalny i nie może odpowiadać przed sądem za swoje czyny.

Gdyby 35-latek brał udział w postępowaniu sądowym, groziłoby mu dożywocie.

Gdy mężczyzna wytrzeźwiał, najpierw twierdził, że obciął głowę manekinowi przypominającemu człowieka. Potem okazało się, że była to jego partnerka.

(mpw)