Niezgodna z prawem wyprawa do Szwajcarii po Ryszarda Krauzego, nadużywanie podsłuchów, masowe zwolnienia i szybkie awanse - takie błędy w funkcjonowaniu ABW za rządów PiS wykazał audyt agencji. O kontroli pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".

Kontrola zakończyła się 17 marca. W pięciu sprawach skierowano wnioski do prokuratury.

Niezgodna z prawem okazała się między innymi wyprawa do Szwajcarii, by doręczyć prezesowi Prokomu wezwanie do prokuratury. Doręczenie wezwania jest bowiem tzw. czynnością procesową i za granicą może być wykonane tylko poprzez polską ambasadę albo w porozumieniu z policją kraju, w którym przebywał biznesmen.

ABW zwracając się o zgodę na stosowanie podsłuchów, okłamywała też sąd. Twierdziła, że chodzi o podsłuchiwanie telefonu nieznanej z nazwiska osoby, której rozmowy mogą być ważne dla prowadzonych śledztw. Tymczasem wiedziano dokładnie, o jakie osoby chodzi. W ten sposób podsłuchiwano byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Duża część wniosków z kontroli ABW dotyczy sytuacji kadrowej w Agencji. W czasach rządów PiS ze stanowisk zwolniono stamtąd około tysiąca osób, przesuwając większość do dyspozycji szefa. Oznaczało to, że zwolnieni nie wykonywali żadnej pracy, ale pobierali pensje.