Sąd dopiero 10 września rozpatrzy wnioski obrońców Piotra Ryby i Andrzeja Kryszyńskiego, którzy chcą zwrotu sprawy do prokuratury. Mężczyźni są oskarżeni o to, że zażądali od podstawionego przez CBA "biznesmena" trzech milionów złotych za pomoc przy odrolnieniu działki położonej w Muntowie w gminie Mrągowo na Mazurach.

Zdaniem adwokatów Piotra Ryby Centralne Biuro Antykorupcyjne nie udostępniło wielu istotnych informacji dotyczących śledztwa przeciwko obu panom. Dlatego – jak podkreślają Wojciech Wiza i Mariusz Paplaczyk – w aktach spawy brak istotnych ich zdaniem faktów, które mogłyby pokazać prawdziwe okoliczności prowokacji CBA.

Obrońcy Ryby, jak i on sam chcą ponadto odtajnienia wszystkich informacji, aby opinia publiczna poznała kulisy afery. Nie ma tam niczego, czego mógłbym się wstydzić, a wiele co mogłoby podważyć zeznania pana Kryszyńskiego i pokazać moją rolę w całej tej sprawie - podkreśla Piotr Ryba. W sądzie był Roman Osica. Posłuchaj:

Oskarżeni zgodzili się na podanie nazwisk.

Za łapówkę mieli odrolnić działkę pod Mrągowem

Piotr Ryba i Andrzej Kryszyński mieli, powołując się na wpływy w resorcie rolnictwa, kierowanym wówczas przez Andrzeja Leppera, żądać od podstawionego przez CBA biznesmena 3 milionów złotych. Maiła być to zapłata za pomoc przy odrolnieniu działki położonej na Mazurach. Mężczyznom grozi za to do 8 lat więzienia.

W związku ze sprawą stanowisko szefa MSWiA stracił wówczas Janusz Kaczmarek. Prokuratura postawiła mu zarzuty utrudniania śledztwa, zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem (5 lipca w hotelu Mariot), a także wzajemnego nakłaniania się do składania fałszywych zeznań z byłym szefem policji Konradem Kornatowskim i byłym prezesem PZU Jaromirem Netzlem.

Wszyscy są formalnie podejrzani, choć niewykluczone, że śledztwo zostanie umorzone z powodu braku jakichkolwiek dowodów na przeciek. Po aferze gruntowej pojawiły się także zarzuty medialne wobec Centralnego Biura Antykorupcyjnego, że przekroczyło ono swoje uprawniania, fałszując dokumentację i bezprawnie nakłaniając Piotra R. i Andrzeja K. do przestępstwa. Sprawę bada w tej chwili sejmowa komisja śledcza.

Afera gruntowa pogrzebała ostatecznie koalicję PiS-LPR-Samoobrona i doprowadziła do wcześniejszych wyborów.