Prokuratura nie zajmie się doniesieniem posła PiS Tomasza Kaczmarka dotyczącym wiceszefa policji Mirosława Schosslera. Według agenta Tomka, funkcjonariusz miał mieć romans ze swoją podwładną i załatwić jej stanowisko w policji.

Śledczy przesłuchali Tomasza Kaczmarka, który złożył zawiadomienie na podstawie anonimu, który otrzymał. Przestudiowali teczki osobowe komendanta Schosslera, a także cywilnej pracownicy komendy stołecznej, z którą miał mieć romans. Prokuratorzy nie doszukali się jednak znamion przestępstwa w postępowaniu obojga. Okazało się, że kobieta zmieniała stanowiska, jednak nie działo się to z polecenia komendanta Schosslera. Z braku jakichkolwiek danych nie udało się też zweryfikować doniesień, czy miała dostęp do informacji niejawnych.

Dzisiejsza decyzja śledczych zamyka ostatecznie sprawę zawiadomienia, które miało ujawnić kolejną, po sprawie opolskiego komendanta Leszka Marca, seksaferę w policji.

Poseł Tomasz Kaczmarek nagłośnił sprawę rzekomego romansu na początku czerwca. Mówił wtedy na antenie RMF FM, że nie widzi nic złego w składaniu zawiadomienia do prokuratury na podstawie anonimu. Nie jestem dziś instytucją o nazwie policja, nie jestem dziś instytucją CBA. Nie mam takich narzędzi i możliwości, chociażby operacyjnych, dostępu do bilingów, możliwości zastosowania kontroli operacyjnych czy obserwacji. W momencie, kiedy uzyskuję taki anonim, to przekazuję go stosownym organom - tłumaczył. Dostaję wiele informacji świadczących o patologii w policji na najwyższych szczeblach władzy i moją rolą jest, aby reagować. Wymusza to na mnie ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora - podkreślał.

(mn)