Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przetrzymania domniemanego agenta Mossadu Uriego Brodsky'ego. Mężczyzna spędził w areszcie więcej niż 48 godzin. W czerwcu został zatrzymany na lotnisku Okęcie, a w sierpniu został wydany Niemcom. Polski adwokat Brodsky'ego zapowiada odwołanie.

Prokuratura badała, jak to się stało, że Brodsky, zanim trafił przed sąd, został zatrzymany na 50 godz. i 3 min. Kodeks postępowania jasno mówi, że "zatrzymanego należy natychmiast zwolnić, gdy ustanie przyczyna zatrzymania, a także jeżeli w ciągu 48 godzin od chwili zatrzymania nie zostanie on przekazany do dyspozycji sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania".

Śledztwo toczyło się w sprawie domniemanego niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Polski adwokat Brodsky'ego twierdzi, że nie ma kontaktu z klientem, ale ma jego pełnomocnictwo.

Domniemany agent Mossadu był ścigany przez Niemców europejskim nakazem aresztowania pod zarzutem pomocy w sfałszowaniu niemieckich dokumentów i szpiegostwa. Miał również barać udział w przygotowaniach do zamachu na przywódcę Hamasu w styczniu 2010 r. w Dubaju.

Polski sąd zgodził się na wydanie go do Niemiec na początku sierpnia - pod warunkiem, że nie może być tam sądzony za szpiegostwo, a jedynie za poświadczenie nieprawdy i pomoc w sfałszowaniu dokumentów dla osoby, która miała brać udział w zabójstwie lidera Hamasu.