Cztery tysiące eksponatów ma już w swoim zbiorze Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Ale poszukuje kolejnych, które nawiązują do wywózek zarówno - tych XIX-, jak i XX-wiecznych. Stąd apel do wszystkich, którzy w swoich domowych archiwach mają pamiątki związane z deportacjami - o przekazywanie ich do muzeum.

Muzeum ma już w swoich zbiorach przedmioty codziennego użytku, dewocjonalia i wszystko to, co pośpiesznie zostało spakowane przez tych, których czekała deportacja. W tym... instrumenty muzyczne. 

Muzyka i taniec - na przekór udręce

Chociaż instrumenty muzyczne nie były przedmiotami, za które chwytali w pierwszym odruchu ci, których czekała deportacja, to jednak zdarzały się przypadki, że lądowały one gdzieś w czeluściach waliz i pakunków. Wygrywane na zabranych w pośpiechu instrumentach melodie często podtrzymywały na duchu, dostarczały wzruszeń i przywoływały wspomnienia o ojczyźnie. Podczas "koncertów" dzieci i młodzież na zesłaniu uczyły się pieśni patriotycznych. Dorośli słuchali w zadumie, nieraz z wielką nostalgią.

Zimno, głód, katorżnicza praca - to codzienność tych, którzy zostali zesłani na Sybir. Jednak nawet w tak skrajnie trudnych warunkach, pomimo wielu pasm udręki - zdarzały się momenty wytchnienia. Zesłańcy organizowali "koncerty" - podczas których dzieci i młodzież uczyły się pieśni patriotycznych, a nawet zabawy taneczne. Przydawały się wówczas wspomniane instrumenty - pośpiesznie zabrane z rodzinnego domu. Jednym z nich była cytra z przełomu XIX i XX wieku, która przebyła długą drogę z zesłanym do Kazachstanu Edwardem Dzikowski.

Instrument w naszym domu miał swoją historię i był otaczany szczególną troską. Ojciec zakupił go Wiedniu jeszcze przed I wojną światową ok. 1914 roku. Gry uczył się początkowo we Lwowie, a potem w Wiedniu, gdzie odbywał służbę wojskową - opowiadał Józef Dzikowski, syn Edwarda Dzikowskiego w książce "... a potem Pińsk i Sybir. Wspomnienia Sybiraka".

Cytra przetrwała I wojnę światową, a podczas II wojny trafiła na Sybir. Instrument znalazł się w koszu z rzeczami, które rodzina Dzikowskich zabrała z domu w momencie wywózki 13 kwietnia 1940 roku.


Poganiani przez żołnierzy NKWD: "Dawaj! Skarej! Skarej!", jeden z żołnierzy kłamiąc, powiedział do mamy: W wagonie czeka na was mąż. To skłoniło siostrę, by do kosza włożyć cytrę - wspominał pakowanie w dzień wywózki Józef Dzikowski.

 

Grał na cytrze wieczorami. "Nastrojowe i wzruszające chwile"

Płaska cytra nie zajmowała wiele miejsca w koszu, dlatego łatwo było ją ukryć i przetransportować. Instrument trafił do Kazachstanu. To właśnie tam grał na nim Edward Dzikowski, który do amnestii przebywał w obozie w Nowosybirsku i Marieńsku, a w 1943 r. dołączył do rodziny przebywającej na zesłaniu we wsi Łobanowo.

Stanisław Demczuk, autor wspomnień "... tam gdzie dużo chleba" tak opisuje wieczory z koncertującym Panem Dzikowskim: "Były to nastrojowe i wzruszające chwile, kiedy spod palców muzyka w mroku cerkwi płynęły piękne popularne, patriotyczne i religijne melodie.

Koncerty na cytrze-sybiraczce wyryły również ślad w pamięci Danuty Nowackiej z domu Ankiewicz, która z nostalgią wspomina grę pana Dzikowskiego: 14 kwietnia 1946 - moje dziesiąte urodziny. Jakimś cudem pojawił się tort z marchwi i był wzruszający koncert. Pan Dzikowski grał na cytrze dla nas wszystkich siedzących z tobołkami na podłodze w szkole w Imontawie.

Kolejnym wspomnieniem Danuty Nowackiej jest to dotyczące oczekiwania w zdewastowanej cerkwi na podstawienie transportu. Miejsce, w którym nocowała Nowacka znajdowało się przed podestem sceny. To właśnie tam odbył się koncert Edwarda Dzikowskiego, podczas którego można było usłyszeć polskie pieśni patriotyczne. Tego nie da się zapomnieć, a minęło tyle lat - podsumowuje Danuta Nowacka.

Po latach cytra stanowiła w rodzinie Dzikowskich niezwykle cenną pamiątkę. Syn Edwarda, Józef namówił ojca, aby nagrać kilka wykonywanych przez niego utworów. Edward Dzikowski miał wtedy 86 lat.

Dziś słuchając tych utworów, ze wzruszeniem wspominam niezwykle dzielnego Tatę, który po tak dotkliwych cierpieniach w więzieniach i obozach pracy towarzyszył nam ofiarnie i z pogodą ducha w przeżyciu tych ciężkich lat w Łobanowie.

Cytra, drumla, bałałajka

Cytra Edwarda Dzikowskiego jest tylko jednym z wielu instrumentów, jakie z pewnością zabrali ze sobą deportowani na Sybir. W zbiorach Muzeum Pamięci Sybiru znaleźć możemy bałałajkę zesłańca Kazimierza Jabłońskiego, zaś we wspomnieniach Sybiraczki Ireny Moczulskiej pojawiła się drumla, na której wygrywane były różne melodie: "pieśni smutne i wesołe, polskie, ukraińskie czy religijne".

To właśnie wspomnienia i relacje Sybiraków, świadków historii stanowią filar powstającego w Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru - największego muzeum na wschód od Wisły, które w wyczerpujący sposób będzie traktować o deportacjach i zsyłkach Polaków na Sybir.

W muzealnych zbiorach jest obecnie ponad cztery tysiące eksponatów, jednak nadal poszukiwane są kolejne nawiązujące do wywózek zarówno tych  XIX, jak i XX-wiecznych. Oprócz nielicznych instrumentów, wśród eksponatów znajdują się przedmioty codziennego użytku, dewocjonalia, a także wszystko to, co pośpiesznie zostało spakowane do walizki, tuż przed podróżą w nieznane. Stąd apel muzeum do wszystkich tych, którzy w swoich domowych archiwach posiadają pamiątki związane z deportacjami, o przekazywanie ich do Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Można to zrobić kontaktując się bezpośrednio z Działem Gromadzenia i Opracowywania zbiorów

telefonicznie +48 795 650 760

bądź mejlowo: k.sliwowska@sybir.bialystok.pl