Ministerstwo obrony bierze się za nazwy sprzętu wykorzystywanego w armii. Jak dowiedział się reporter RMF FM, resort chce mieć na nie wpływ, bo niektóre wywołują kontrowersje, a inne po prostu śmiech.

Wesołość budzi wiele nazw, a jeśli chodzi o przykłady? Choćby system niszczenia morskich min - Głuptak, lekki trał rozminowujący - Bożena, przeciwpancerny pocisk kierowany Fagot, no i Głuszec. To nazwa nowych polskich śmigłowców, a resort obrony sam zauważa, że jest mało trafiona. Głuptak, to słabo latający ptak grzebiący, więc – zdaniem Jacka Sońty z MON – wojskowe maszyny można było nazwać inaczej. „One bardzo dobrze sprawdzają się w powietrzu, a nie na ziemi, więc ta nazwa – wydaje mi się jest nie do końca trafna” – mówił Sońta. Jak dodał - takie wpadki nazewnicze nie mogą się powtarzać.”  Jeżeli będzie to na przykład zwierzę – chcielibyśmy, aby było to zwierzę bitne” – wyjaśnił rzecznik.

Skąd biorą się nazwy w wojsku?

Mogą pochodzić z wielu źródeł. Niektóre nadaje producent. Najpierw jest tak zwany program rozwojowy, efektem którego powstaje sprzęt o takiej samej nazwie. Kolejną możliwością, jest dosłowne tłumaczenie nazw sprzętu z innego języka. Tak jest między innymi z samobieżną haubicą kalibru 122 mm, znaną jako „Goździk” – tak nazywa się w Rosji. Znana jest też „Piwonia” – radziecka armata samobieżna kalibru 203 mm, czy Dana – czeska samobieżna armatohaubica.

Wojsko stosuje tez konkursy. Przykładem jest plebiscyt  ogłoszony przez miesięcznik „Lotnictwo” pod patronatem Sił Powietrznych na nazwę wchodzących na uzbrojenie naszego wojska myśliwców F-16. Wygrała nazwa „Jastrząb” – ta zresztą słabo się przyjęła, ale MON zauważa, że wybrano i tak najlepszą z proponowanych. Wśród propozycji był między innymi Wirujący Trzmiel, Zionący Smok, czy Ostra Papryczka. Metoda konkursowa niekiedy się jednak sprawdza – jak twierdzi resort obrony dobrym przykładem jest nazwa Rosomak dla Kołowego Transportera Opancerzonego – ta się bardzo dobrze przyjęła, ma nawet potoczne wersje, jak między innymi Rosiek.

Co by tu jeszcze nazwać - piszcie na fakty@rmf.fm

Polska armia zapowiada kolejne zakupy, więc mogą się przydać nowe nazwy. Proponujemy Wam zabawę i namawiamy do proponowania nazw dla nowej partii śmigłowców dla armii – będzie to ponad 70 maszyn: dla Wojsk Lądowych – wielozadaniowo-transportowe, dla Marynarki Wojennej – do zwalczania okrętów podwodnych oraz poszukiwawczo-ratownicze, a także dla Sił Powietrznych – także poszukiwawczo ratownicze. W kolejce po polską nazwę staną też z pewnością bezzałogowe jednostki pływające do ochrony naszego wybrzeża. MON zapowiedziało ogłoszenie przetargu na ten sprzęt w przyszłym roku.