Reforma edukacji likwidująca gimnazja nie podoba się części ministrów rządu Beaty Szydło. I to tych najważniejszych. Ustawy, napisane przez resorty Anny Zalewskiej, skrytykowali między innymi Henryk Kowalczyk i Jarosław Gowin i szef Rządowego Centrum Legislacji.

Reforma edukacji likwidująca gimnazja nie podoba się części ministrów rządu Beaty Szydło. I to tych najważniejszych. Ustawy, napisane przez resorty Anny Zalewskiej, skrytykowali między innymi Henryk Kowalczyk i Jarosław Gowin i szef Rządowego Centrum Legislacji.
Anna Zalewska /Tomasz Gzell /PAP

Minister nauki wytknął szefowej MEN pomysł matury branżowej, jego zdaniem - matury gorszego rodzaju.

Jarosław Gowin, choć we wstępie do swoich uwag podkreśla, że reformę popiera, to dalej pisze "(...) zaproponowane rozwiązanie dotyczące wprowadzenia nowego typu matury - matury branżowej - oraz umożliwienie posiadaczom branżowego świadectwa dojrzałości ubiegania się o przyjęcie na studia pierwszego stopnia (...) spotyka się z moim sprzeciwem.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego pisze, że ten pomysł "(...) rodzi obawy o tworzenie nie tyle innego, co "gorszego" rodzaju matury, zarówno w kontekście zdobytego wykształcenia (jedynie poziom podstawowy), jak i w kontekście uprawnień (brak możliwości podjęcia studiów drugiego stopnia oraz jednolitych magisterskich)."

Szef RCL krytykuje z kolei sposób napisania ustawy. Obawy Roberta Brochockiego budzi fakt, że wiele elementów systemu szkolnego nie znalazło się w ustawie, "przekazując szereg kwestii do uregulowania wyłącznie w aktach wykonawczych". Naczelny legislator rządu podkreśla, że ustawa ma "blankietowy" charakter i brakuje w niej wytycznych.

Najmocniej Annę Zalewską skrytykował jednak szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, Henryk Kowalczyk, przez wielu uważany za prawą rękę Beaty Szydło. Wytknął szefowej MEN brak dokładnych wyliczeń kosztów reformy, które będą musiały ponieść samorządy w tak zwanej Ocenie Skutków Regulacji (OSR).

Minister edukacji, pytana o te oceny, lawirowała i kluczyła. Najpierw zapewniała, że Henryk Kowalczyk nie miał pretensji do jej ustawy, by chwilę później powiedzieć, że koszty reformy dopiero policzy. "To są konsultacje społeczne. W momencie, gdy będziemy dyskutować z ministrem Kowalczykiem doprecyzujemy, a Państwo zostaną poinformowani" - odpowiadała na pytania dziennikarzy.

Uwagi ministra nauki i szkolnictwa wyższego Anna Zalewska już wzięła sobie do serca. Szefowa MEN zapowiada, że nie będzie osobnej reformy dla szkół branżowych. W zamian w dawnych technikach pojawi się możliwość zdawania na maturze jednego z przedmiotów zawodowych.


(abs)