"Ministerstwo frajerstwa", "Nie jesteśmy frajerami" , "Sawicki, przeproś - i do roboty" - takie hasła na transparentach mają wypisani sadownicy protestujący przed ministerstwem rolnictwa. Są niezadowoleni z pomocy państwa po rosyjskim embargu.

Nikt z resortu nie spotkał się z rolnikami. Sadownicy przynieśli prezenty dla ministra Sawickiego. Wśród upominków znalazło się... wiaderko kapuścianych głąbów, by urzędnicy pamiętali o nieudanej akcji wycofywania owoców i warzyw z rynku. Dla szefa resortu przynieśli zaś elementarz i słownik polszczyzny z dedykacją " w dowód pamięci - wdzięczni frajerzy".

Sadownicy są oburzeni, że nikt z resortu nie spotkał się z nimi. Nikt nie wyszedł. Hańba! Takich ludzi nie potrzebujemy do rządzenia, niech idą zamiatać chodniki! - krzyczeli. Władza jest butna, arogancka i nie chce dialogu - dodawali oburzeni.

Rolnicy ustawili przed ministerstwem taczki z nazwiskami urzędników, którzy ich zdaniem nie potrafią rozwiązać ich problemów. Tymczasem, jak mówią, jak najszybciej trzeba z chłodni wycofać pół miliona ton jabłek.

"Sytuacja sadowników jest tragiczna"

Wcześniej rolnicy protestowali przed kancelarią premiera. Jak mówił podczas protestu prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski, sytuacja sadowników jest tragiczna. Nie mają oni możliwości sprzedaży nadwyżki jabłek, które wcześniej eksportowane były do Rosji.

Maliszewski poinformował, że sadownicy postulują, by rząd "zdjął z rynku" ok. 500 tys. ton jabłek przeznaczając je na przerób w biogazowniach lub w przemyśle spirytusowym. Chcą, by państwo wypłaciło sadownikom rekompensaty pokrywające co najmniej połowę kosztów produkcji owoców.

Wskazano, że koszt wyprodukowania kilograma jabłek szacowany jest na ok. 0,8-1,05 zł, tymczasem przemysł przetwórczy skupuje jabłka po 10-15 gr za kilogram, a odbiorcy jabłek konsumpcyjnych wysokiej jakości płacą 40 gr za kilogram.

(mal)