Poznański Sąd Apelacyjny ogłosi wyrok w sprawie rekordowego odszkodowania dla ofiary księdza pedofila. Utrzymał w mocy decyzję pierwszej instancji.

Ks. Roman B. w trakcie posługi w jednej z miejscowości w woj. zachodniopomorskim molestował seksualnie 13-letnią dziewczynkę. Miał ją podstępnie wywieźć od rodziców, przez kilkanaście miesięcy więzić i gwałcić. W jego komputerze śledczy mieli znaleźć także treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. Mężczyznę aresztowano w 2008 r.

Poza sprawą karną poszkodowana kobieta wytoczyła proces także Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej, do którego należał ksiądz Roman B. Sąd Okręgowy w Poznaniu, w styczniu tego roku, zasądził od zgromadzenia na rzecz kobiety milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty.


Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji w odniesieniu do kwoty zadośćuczynienia orzeczonej przez Sąd Okręgowy. Zmienił jednak orzeczenie w kilku punktach, m.in. w punkcie dotyczącym daty, od której naliczane będą odsetki.

Roman B. odbył karę czterech lat więzienia. Nie jest już księdzem, został wydalony ze zgromadzenia.

Będzie skarga kasacyjna


Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu jest prawomocny. Stronom przysługuje prawo wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. "Dopiero Sąd Najwyższy ostatecznie rozstrzygnie casus tej konkretnej sprawy" - poinformował w przesłanym PAP oświadczeniu pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego adwokat Krzysztof Wyrwa.



"Wyrok, który zapadł w sprawie przeciwko Towarzystwu Chrystusowemu, nie przesądza wcale o możliwościach przenoszenia odpowiedzialności odszkodowawczej ze sprawcy przestępstwa na inne osoby" - podkreślił w oświadczeniu Krzysztof Wyrwa. Dodał, że wyrok, który zapadł, dotyczy wyłącznie tej konkretnej sprawy, "nie jest natomiast podstawą do przyjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialności finansowej Kościoła bądź prawnych osób kościelnych w innych sprawach w przyszłości. Każda sprawa podlega zawsze indywidualnej ocenie sądu i w oparciu o tę ocenę są wydawane konkretne wyroki sądowe. Wyrok ten traktować należy jako orzeczenie wydane w tej sprawie, a nie stanowienie prawa co do zasady odpowiedzialności określonej treścią art. 430 kodeksu cywilnego" - napisał w oświadczeniu.



(MN)