Ministerstwo Sportu nie odda pieniędzy za sprowadzenie do kraju turystów po bankructwie biur podróży. Marszałkowie Mazowsza i Śląska wydali z własnej kasy po kilkaset tysięcy, gdy skończyły się środki z gwarancji ubezpieczeniowej touroperatorów. Szans na odzyskanie pieniędzy - z tego samego powodu - nie mają też poszkodowani klienci biur.

Minister Mucha radzi marszałkom województw i oszukanym turystom, aby próbowali odzyskać pieniądze przed sądem. To rynek i zostaje droga sądowa. Jak popatrzymy na inne rynki, np. rynek deweloperski to gwarancji ubezpieczeniowych w ogóle nie ma  - mówi szefowa resortu sportu.

Winny nie czuje się także minister finansów, który już wcześniej odmówił pomocy. Dlatego Marszałkowie Mazowsza i Śląska przygotowują pozwy. 

Klienci biur są w trudnej sytuacji

Marszałek Mazowsza Adam Struzik zwraca uwagę, że w gorszej sytuacji są klienci biur. Ustawa daje im gwarancję odzyskania wszystkich utraconych środków, tylko nie wskazuje od kogo, gdy ubezpieczenie biura okaże się za małe. Co z ustawowymi gwarancjami, że człowiek ma prawo odzyskać wszystkie pieniądze. Dzisiaj turysta jest bez szans . To już dawno powinno być załatwione. Są pozornie idealne rozwiązania, a potem się okazuje, że ktoś czegoś nie przewidział. Ustawodawca powinien szybciej reagować, a nie deliberować miesiącami. Zbyt długo to trwa - komentuje Struzik.

Joanna Mucha zapewnia, że w resorcie trwają prace nad zmianami w ustawie o usługach turystycznych. Nowa ustawa jest w konsultacjach i ona zakłada wyższe gwarancje i dodatkowe zabezpieczenie turystów i w przyszłych sezonach to bezpieczeństwo będzie większe - twierdzi minister sportu.

Na razie - po ostatnim sezonie turystycznym, w którym tylko na Mazowszu zbankrutowały 4 biura podróży - szansy na odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy nie ma kilkuset turystów. W przypadku biur Blue Rays i Summerelse wszystkie pieniądze z gwarancji zostały wydane na sprowadzenie turystów do kraju. Klienci np. Sky Clubu mogą liczyć na odzyskanie tylko części utraconych środków. 

Biura podróży padały tego lata jedno po drugim

Czarną serię upadków firm turystycznych rozpoczęło biuro Sky Club, które organizowało wycieczki pod marką własną oraz Triady. Firma złożyła wniosek o upadłość na początku lipca. Wówczas za granicą przebywało około 6 tysięcy turystów, którzy wykupili wakacje. W sumie w sprawie poszkodowanych jest prawie 23,5 tysiąca osób.

Swoją działalność zawiesiło także biuro Alba Tour z Poznania. Wielkopolski Urząd Marszałkowski musiał sprowadzić do kraju ponad 400 klientów tej firmy. 16 lipca upadłość ogłosiło biuro Africano Travel. Do Polski trzeba było sprowadzić z Egiptu ok. 160 osób, które nie miały opłaconych świadczeń. Problemy touroperatora zaczęły się, kiedy właściciel biura trzy miesiące temu nawiązał współpracę z firmą Alba Tour. Jej właściciel oszukał nie tylko swoich pracowników i ponad trzy tysiące klientów, ale też biznesowych partnerów.

Wniosek o niewypłacalność złożyło w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim także biuro Blue Rays. 27 lipca niewypłacalność ogłosił z kolei touroperator z Oświęcimia - biuro podróży Atena. Wówczas za granicą znajdowało się 52 klientów tej firmy. Trzy dni później okazało się, że niewypłacalne jest także biuro Elektra Travel z Wałbrzycha. Następnie upadłość ogłosiło Aquamaris z Bielska-Białej i chorzowskie biuro Mato World Holidays.