"Nie ma żadnych nadużyć w zakresie stosowania kontroli operacyjnej w polskich służbach specjalnych. Znacząca część informacji, które są w przestrzeni publicznej, są to informacje całkowicie nieprawdziwe" - mówił dziennikarzom w Sejmie szef MSWiA, minister-koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Wcześniej służby prasowe ministra-koordynatora udostępniły jego odpowiedź na pismo przewodniczącego nadzwyczajnej senackiej komisji ds. inwigilacji Marcina Bosackiego (KO). Kamiński oświadczył w nim, że nie zamierza uczestniczyć w pracach senackiej komisji ds. inwigilacji.

Chcę uspokoić opinię publiczną i jeszcze raz bardzo mocno podkreślam: nie ma żadnych nadużyć w zakresie stosowania kontroli operacyjnej w polskich służbach specjalnych - mówił Kamiński dziennikarzom w Sejmie.

Nawiązał też do obradującej w Senacie nadzwyczajnej komisji ds. inwigilacji. Nie obawiam się żadnej komisji. To, czego się obawiam, to jest to, że w tak trudnym międzynarodowym otoczeniu związanym z zagrożeniami dla bezpieczeństwa Polski, w tej chwili następuje polityczny atak na polskie służby specjalne - powiedział.

Znacząca część tych informacji, które są w przestrzeni publicznej, są to informacje całkowicie nieprawdziwe - zapewnił.

Jeszcze raz podkreślam, polskie służby działają legalnie i nie ma w tym zakresie żadnych nadużyć. Swoje stanowisko przedstawiłem w obszernym piśmie, które skierowałem do Senatu - dodał Kamiński.

Minister zwrócił ponadto uwagę, że "w takich sprawach należy zachowywać się w sposób absolutnie odpowiedzialny, spokojny sposób, nie ulegać emocjom, nie ulegać żadnym fake newsom".

Naprawdę mamy tyle zagrożeń dla bezpieczeństwa naszego kraju, w tym zagrożeń zewnętrznych, że budowanie scenariuszy politycznych - a opozycja buduje pewne scenariusze polityczne - naprawdę tak agresywnych, tak niebezpiecznych dla naszego kraju, jest miarą nieodpowiedzialności - podkreślił Kamiński.

Dlaczego Kamiński nie pojawi się przed sejmową komisją?

Wcześniej służby prasowe ministra-koordynatora udostępniły jego odpowiedź na pismo przewodniczącego nadzwyczajnej senackiej komisji ds. inwigilacji Marcina Bosackiego (KO).

Kamiński oświadczył w nim, że nie zamierza uczestniczyć w pracach senackiej komisji ds. inwigilacji. Wskazał, że konieczność stosowania nowoczesnych metod kontroli operacyjnej jest "oczywista i zrozumiała", gdyż każde państwo musi być w stanie ścigać sprawców przestępstw. Zauważył, że pierwsze narzędzia do prowadzenia tego rodzaju kontroli zostały zakupione w 2014 roku, za rządów Platformy Obywatelskiej i ówczesna opozycja tego nie wykorzystywała do "absurdalnych insynuacji".

Jego zdaniem, opozycja chce jedynie "prowadzić antyrządową kampanię", której skutkiem ubocznym może być sparaliżowanie skutecznych działań służb. Napisał też, że ze strony polityków związanych z Platformą Obywatelską jest to "przejaw hipokryzji i działanie sprzeczne z interesem państwa".

Bosacki: Skoro Kamiński nie chce stawić się przed senacką komisją, oznacza to, że ma wiele do ukrycia

Szef komisji Marcin Bosacki pytany przez dziennikarzy o komentarz do pisma szefa MSWiA po zakończeniu środowych obrad komisji ocenił, że "mamy do czynienia z próbą zaciemniania obrazu ze strony ministra Mariusza Kamińskiego". Ten, kto nie ma nic do ukrycia, kto jest pewien swoich racji, powinien stawić się przed komisją senacką, tak jak się stawiają ministrowie przed każdą komisją Sejmu i Senatu w dotychczasowej historii od 1989 roku - powiedział senator KO. Skoro pan Kamiński i jego współpracownicy nie chcą się stawić oznacza, że mają wiele do ukrycia - dodał.

Według Bosackiego, z dotychczasowych prac komisji wynika, że mogły być bardzo poważne nadużycia przy wykorzystaniu programu Pegasus, które zwierzchnicy CBA, czyli dysponenci programu, powinni wyjaśnić. Jak mówił, chodzi m.in. o użycie Pegasusa wobec szefa sztabu KO Krzysztofa Brejzy w czasie kampanii w 2019 roku czy wobec prokurator Ewy Wrzosek, która badała legalność tzw. wyborów kopertowych.

Według regulaminu Senatu, na żądanie komisji albo przewodniczącego komisji, w sprawach będących przedmiotem jej zakresu działania, przedstawiciele m.in. Rady Ministrów, państwowych i samorządowych organów są obowiązani do współpracy z komisją. W szczególności do przedstawienia informacji, wyjaśnień, opinii w formie pisemnej lub przy wykorzystaniu odpowiedniego nośnika; przekazania materiałów; czynnego udziału w posiedzeniach komisji.

Senacka komisja nadzwyczajna, która wyjaśnia od połowy stycznia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem oprogramowania Pegasus, nie ma uprawnień śledczych
. Takie uprawnienia mają sejmowe komisje śledcze. Według ustawy o sejmowej komisji śledczej, każda osoba wezwana przez komisję, ma obowiązek stawić się w wyznaczonym terminie i złożyć zeznania. Jeżeli osoba wezwana nie może stawić się na wezwanie z powodu choroby, kalectwa lub innej niedającej się pokonać przeszkody, komisja może ją przesłuchać w miejscu jej pobytu.

Podsłuchy Pegasusem

Powołanie senackiej komisji to pokłosie ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Podała ona, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu polityka miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

We wtorek agencja AP poinformowała o kolejnych dwóch Polakach, którzy według Citizen Lab mieli być szpiegowani Pegasusem - to lider AgroUnii Michał Kołodziejczak oraz Tomasz Szwejgiert, współautor książki o szefie resortu spraw wewnętrznych i administracji, b. szefie CBA Mariuszu Kamińskim. Według Citizen Lab, obie sytuacje miały miejsce w 2019 r. - Kołodziejczak miał być zhakowany kilkukrotnie w maju tego roku, a Szwejgiert - 21 razy od końca marca do czerwca.