W niedzielę w Warszawie odbyły się uroczystości pogrzebowe Mariana Turskiego - historyka, dziennikarza i ocalałego byłego więźnia dwóch niemieckich, nazistowskich obozów koncentracyjnych Auschwitz i Buchenwald. Świadek historii spoczął na Cmentarzu Żydowskim. Pożegnali go m.in. Adam Bodnar, Gołda Tencer, Rafał Trzaskowski, Hanna Wróblewska, Konstanty Gebert, Małgorzata Kidawa-Błońska, setki warszawiaków i nie tylko.

Marian Turski, były więzień niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych Auschwitz i Buchenwald, zmarł 18 lutego w wieku 98 lat.

Uroczystości pogrzebowe zainaugurował Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, który po hebrajsku odmówił Psalm 23. Po modlitwie głos zabrała wnuczka Klaudia Siczek. 

Każdy zna Mariana Turskiego jako historyka, dziennikarza, mówcę i działacza. Ale kim był dziadziuś Marian? Pomimo że mój dziadziuś był zawsze bardzo zajęty, nie było momentu bez ważnego projektu. Pomimo że wraz z bratem mieszkaliśmy ocean od mojego dziadziusia - to był bardzo obecny w naszym życiu - powiedziała.

W pogrzebie uczestniczyli m.in. prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska.

Po zakończeniu uroczystości na stołecznym Cmentarzu Żydowskim, w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, odbyło się spotkanie wspomnieniowe poświęcone zmarłemu. Uroczystości miały charakter prywatny.

Trzaskowski: Każde słowo brzmiało jak dzwon

Żegnamy dzisiaj Mariana Turskiego, wyjątkowego człowieka, świadka historii, rzecznika porozumienia polsko-żydowskiego, honorowego obywatela miasta stołecznego Warszawy, ale przede wszystkim żegnamy naszego przyjaciela, wybitny autorytet - powiedział w trakcie niedzielnych uroczystości prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.

Ocenił, że "świat dzisiaj niepewny, a autorytety liche". Tak bardzo nam trzeba autorytetów prawdziwych, nienachalnych. Pan profesor był nieśmiały, mówił cicho i powoli, ale każde słowo miało siłę nieprawdopodobną, każde słowo brzmiało jak dzwon. I zawsze będziemy o tym pamiętać - podkreślił.

Przypomniał, że Turski był autorytetem dla bardzo wielu pokoleń.

Zaznaczył, że jego śmierć to "dla nas niepowetowana strata". Opuścił nas jeden z ostatnich świadków Zagłady. Będziemy pamiętali zawsze jego mądrość, gotowość na dialog, jego podejście do życia - podkreślił prezydent Warszawy.

Jak mówił, Turski "przez dziesięciolecia wskazywał nam, co jest najważniejsze, uczył, jak być dobrym człowiekiem, mówił o potrzebie wrażliwości, życzliwości, solidarności. To było to pokolenie, które przypominało nam, co jest najważniejsze".

Zapamiętam go jako skromnego człowieka, z wielkim poczuciem humoru i energią, którą mógł obdarzyć niejedną młodszą osobę. Był zawsze obecny tam, gdzie działo się coś istotnego - podkreślił.

Turski "bardzo przeżył napaść Rosji na Ukrainę"

Mieliśmy szczęście, że był częścią naszego życia: mentorem, autorytetem, przyjacielem, łącznikiem dla kilku pokoleń dziennikarzy i czytelników "Polityki" - mówił w niedzielę redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński.

Zauważył, że zmarły "w wolnej Polsce mógł wreszcie poświęcić się swej drugiej, obok dziennikarskiej, misji - przywrócenia pamięci o historii polskich Żydów". "Stojące tu nieopodal Muzeum POLIN jest Mariana dziełem życia i tego życia spełnieniem" - podkreślił.

W ostatnich latach mówił, że zło wraca, że wraca mowa nienawiści, którą zalany jest internet. (...) Bardzo przeżył napaść Rosji na Ukrainę. Odczytywał to jako sygnał zbliżającego się końca ery pokoju w Europie. (...) Przestrzegał, że jeśli Europa się podzieli i skonfliktuje, obudzą się upiory. (...) Mówił: "Ludzie bądźcie czujni. Nienawiścią najłatwiej jest gromadzić popleczników" - powiedział red. naczelny "Polityki".

I dodał, że z przerażeniem patrzymy w przeddzień trzeciej rocznicy napaści Rosji na Ukrainę, jak "Ameryka nowej administracji gwałtownie zmienia sojusze, dogaduje się z Rosją Putina nad głowami Ukrainy i Europy".
Marian, tak bardzo byłby potrzebny teraz twój głos, komentarz i ty - podkreślił. 

Niezwykle aktywny człowiek

Marian Turski był pomysłodawcą, współtwórcą i przewodniczącym Rady Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, a także wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny, członkiem zarządu głównego Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej oraz rady stowarzyszenia prowadzącego Dom Konferencji w Wannsee.

Do końca życia był redaktorem tygodnika "Polityka". Nazywany był "sumieniem współczesnego świata" i "pamięcią tego świata, który uległ zagładzie".

Marian Turski ostatnie przemówienie wygłosił niespełna miesiąc temu

Marian Turski ostatni raz publicznie zabrał głos 27 stycznia, podczas 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. 

Znamienne jest to, że w swoim przemówieniu zacytował wiersz poetki Henryki Łazowert: "Odjeżdżam gdzieś tam, bardzo daleko - do stacji nieznajomej, której nie ma na żadnej mapie (...)".

Nas była zawsze maleńka mniejszość… Nas, którzy przeszliśmy w swoim czasie pozytywne selekcje, już było bardzo, bardzo niewielu. A tych, którzy doczekali wolności - niewiele, zupełnie niewiele. A teraz została tylko garstka - mówił Marian Turski.

Słynne jest jednak jego przemówienie sprzed 5 lat. To wtedy przypomniał słowa swojego przyjaciela, Romana Kenta: "11. przykazanie: nie bądź obojętny".