Zamiast amorów - jak przystało na tę porę roku, wolał… włamać się do jednej z upraw leśnych pod Giżyckiem. Miał jednak pecha i zaplątał się w ogrodzenie. Na ratunek pospieszyli leśnicy, bo złodziejem okazał się... łoś.

Podczas forsowania ogrodzenia uprawy łoś się poślizgnął i zahaczył porożem o druty siatki, które zatrzymały zuchwałego śmiałka w miejscu jego występku. O incydencie powiadomili leśniczego grzybiarze.

Uwolnić ponad 300-kilogramowego kolosa nie było łatwo. Na szczęście przybyły na miejsce lekarz weterynarii stwierdził, że łoś jest w dobrej kondycji psychofizycznej. Aby oszczędzić uwięzionemu niepotrzebnych emocji, podano mu medykament, umożliwiający chwilowe uśpienie zwierzęcia.

Akcja się udała. Łosia wyplątano z pułapki i jest już na wolności, a całe zdarzenie wydawać mu się może już tylko złym snem.

Wbrew pozorom sprawa nie jest jednak błaha. Problem przestępczości wśród dzikich zwierząt z roku na rok narasta. Wartości odnotowywanych szkód są coraz wyższe nie tylko w leśnictwie. Rolnicy, chcąc chronić swoje uprawy przed zwierzyną, na masową skalę grodzą je za pomocą płotów elektrycznych stosowanych dotychczas przy wypasaniu bydła.