Największymi wandalami zabytkowego budynku kultury narodu polskiego i żydowskiego są prezydent i wiceprezydent Łodzi - napis tej treści zawisł na zabytkowym budynku dawnego szpitala żydowskiego przy Łagiewnickiej w Łodzi.

W sumie dwa transparenty zawiesił inwestor, który chce wyremontować obiekt i zrobić w nim hotel. Twierdzi, że do desperackiego kroku zmusiła go opieszałość urzędników, którzy 5 lat zwlekają z wydaniem pozwolenia na budowę.

Transparenty zwracają uwagę. Co chwila ktoś się zatrzymuje i zainteresowaniem czyta napisy. Łodzianie nie widzą nic złego w takim sposobie walki inwestora o rozpoczęcie budowy: Jeżeli inne środki nie skutkują trzeba jakoś inaczej sobie radzić. Mieszkam tu 20 lat i wiedzę jak się rozsypuje ten szpital.

Zdaniem rzecznika urzędu miasta Marzeny Korostyńskiej, winę za przeciągający się proces uzyskania pozwolenia na budowę ponosi sam inwestor: Składał o pozwolenie na budowę pod jedną nazwą spółki. Po czym spółkę przekształcił i wystąpił o pozwolenie na budowę legitymując się drugą nazwą spółki.

Z kolei przedstawiciel inwestora Wioletta Chmielewska podaje przykład jak już na samym początku urzędnicy wstrzymali procedurę na rok: Dlatego, że tak wolno. Pomimo, że trzy razy Samorządowe Kolegium Odwoławcze wydało opinię na naszą korzyść. Wojna inwestorsko-urzędnicza może trwać latami. Stary zabytkowy budynek szpitala może tego nie przetrzymać.