Przez lukę w polskim prawie nie ma kto kierować wielkopolską gminą Lipno. Władzę sprawował tam komisarz, po tym jak aresztowano podejrzanych o korupcję wójta i jego zastępcę. Jego misja zakończyła się jednak w Poniedziałek Wielkanocny, gdy podejrzanych zwolniono z aresztu. W rezultacie gmina pozostała bez władzy - wójt z zastępcą zostali bowiem zawieszeni w czynnościach służbowych.

Wójt z zastępcą nie mogą teraz wrócić do swoich gabinetów w urzędzie za sprawą decyzji prokuratury. W gminie została tylko sekretarz, która nie dość, że nie może podpisywać wszystkich dokumentów, to jeszcze z końcem kwietnia kończy pracę. Wówczas bowiem kończy się jej okres wypowiedzenia, po tym jak w styczniu zwolnił ją zawieszony wójt. Fotele najważniejszych osób w Urzędzie Gminy pozostają zatem puste.

Prawnicy wojewody przeanalizowali zaistniałą sytuację i zapisy prawa. Uznali, że w tych warunkach nie ma prawnej możliwości powołania osoby do kierowania gminą. Możliwe, że potrzebna będzie zmiana ustawy. Stąd prośba o znalezienie rozwiązania, którą wojewoda wielkopolski skierował dziś do Ministerstwa Cyfryzacji i Administracji.

Podejrzani o korupcję

Podejrzani wójtowie zostali aresztowani 9 kwietnia. Postawiono im długą listów zarzutów, wśród nich korupcyjnych. W winę wójta wierzy jednak niewielu mieszkańców Lipna. Gminna wieść niesie, że za aresztowaniami stoi firma stawiająca elektrownie wiatrowe. Wójt wiatraków nie chciał, podobnie zresztą jak większość mieszkańców gminy, którzy w referendum odrzucili pomysł lasu wiatraków w Lipnie. Wtedy pojawiły się zarzuty i aresztowania.