Radnych i mieszkańców Nowego Targu na Podhalu poróżniła tablica - a właściwie tabliczka - z wizerunkiem wodza rewolucji październikowej. Tabliczka - dodajmy, która nie wychwala tejże, a zachęca do odwiedzenia Izby Zimnej Wojny i Socjalizmu (w skrócie IZWiS). Znajduje się ona w pomieszczeniach dawnego stanowiska Dowództwa Obrony Cywilnej Miasta i ma przypominać ten niechlubny okres historii naszego kraju.

Tabliczka nie jest duża, a wizerunek Lenina na niej jeszcze mniejszy - o czym najlepiej świadczy to, ze jego obecność na ścianie urzędu miasta radni zauważyli dopiero w kilka miesięcy po jej zawieszeniu. Trzeba też dodać, ze zauważyli to radni opozycyjni i to zaraz po tym, jak koalicji rządzącej Nowym Targiem udało się odwołać ich przewodniczącego rady miasta.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że w Nowym Targu Lenin stał się przedmiotem targu... politycznego. Opozycyjni radni zażądali usunięcia wizerunku ze ściany urzędu, "bo takie symbole powinny być zakazane, jak swastyka". Burmistrz Marek Fryźlewicz ani myśli nawet o ściąganiu tabliczki, a całą sprawę uważa za farsę. Jego zdaniem taka mała tabliczka nie powinna nikomu przeszkadzać. Tym bardziej, że nie gloryfikuje minionego okresu, ani jednego z głównych ideologów znienawidzonego przez Polaków ustroju, a zachęca do poznania jego wypatrzeni.

A co na to wszystko mieszkańcy Nowego Targu? Ja tam po ścianach się nie rozglądam - mówi przechodząca obok kobieta. Może i słusznie, skoro niektórzy uważają, że Lenina i tak wciąż jest wszędzie za dużo.