Lech Wałęsa chciał wyrobić sobie Kartę Kibica Lechii. Problem w tym, że nie miał dokumentów i nie mógł przypomnieć sobie swojego numeru PESEL. Przed wizytą w klubowym biurze były prezydent zwiedził stadion PGE Arena Gdańsk. "Robi wrażenie. Mam nadzieję, że dzięki niemu piłkarze Lechii będą lepiej grać" - powiedział pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność".

Lech Wałęsa musiał przejść przy wyrabianiu Karty Kibica taką samą procedurę jak wszyscy fani. Jedynym ułatwieniem było to, że nie musiał stać w długich kolejkach. Załatwmy to szybko, bo jeszcze nie jadłem obiadu, a poza tym czeka mnie też obowiązkowa jazda na rowerze. Muszę przejechać co najmniej 20 kilometrów - wyjaśnił były prezydent.

Pierwszym etapem było zrobienie zdjęcia. Pani powie mi kiedy, żebym zrobił dobrą minę - żartował Wałęsa.

Teraz proszę wypełnić wniosek - wskazał kolejny krok prezes Lechii Maciej Turnowiecki. Ja nie jestem piśmienny - śmiał się Wałęsa. Dobrze, to pan się tylko podpisze, mu uzupełnimy resztę - poszedł na rękę szef gdańskiego klubu.

Przy podawaniu numeru PESEL nie było jednak taryfy ulgowej. Nie noszę przy sobie dokumentów - wyjaśnił Wałęsa. Przykro mi panie prezydencie, ale wymogi ustawy są takie, że Karty Kibica nie możemy wyro bić bez podania numeru PESEL. Proszę go nam podać telefonicznie - dodał prezes Turnowiecki.

Lech Wałęsa raczej nie pojawi się w niedzielę na inauguracyjnym meczu Lechii na PGE Arenie Gdańsk z Cracovią, aczkolwiek nie wyklucza, że zasiądzie na trybunach podczas kolejnych spotkań. Wizytę na meczu w niedzielę uniemożliwią mi kwestie zdrowotne. Na ciekawsze spotkania zamierzam jednak przyjeżdżać, aczkolwiek nie potrzebuję już wsparcia kibiców Lechii, na jakie mogłem liczyć w latach 80. - podsumował.

Lech Wałęsa nie jest jedynym znanym politykiem, który deklaruje sympatię do Lechii. Zagorzałymi kibicami biało-zielonych są także były premier Jan Krzysztof Bielecki, aktualny szef rządu Donald Tusk oraz europoseł Jacek Kurski.