Od początku kwietnia szkoły działają w trybie półwakacyjnym. I nie ma na to mocnych - informuje "Metro". Wpływ mają to egzaminy gimnazjalne i matury, które szczególnie wpływają na pracę w zespołach szkół.

Dziś prawie 380 tys. gimnazjalistów pisze test z języka obcego kończący trzydniowy maraton egzaminacyjny. W tym czasie prawie 800 tys. uczniów I i II klas ma wolne. Szkoły niemal z automatu ogłaszają, że w czasie egzaminów lekcji nie ma.

Egzamin wprowadza także rozluźnienie do tych podstawówek, które mieszczą się w jednym budynku z gimnazjami, a to niemal co trzecia szkoła podstawowa w kraju. Dzieci tego dnia albo nie mają lekcji, albo wychodzą do kina lub na wycieczkę i często trzeba je wcześniej odebrać. Rodzice muszą wziąć wolne, zaangażować dziadków albo zdać się na szkolną świetlicę.

A za chwilę majówka, potem matury i znów luzy dla licealistów i gimnazjalistów, którzy uczą z nimi w jednym budynku - pisze "Metro". Do tego dochodzą dwa ostatnie tygodnie roku szkolnego, kiedy oceny są już wystawione i w szkołach panuje zupełne rozprężenie.

Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska problem zna i rozumie, ale odsyła rodziców do dyrektorów szkół, którzy organizują pracę swoich placówek.

(MRod)