Ukraińskie władze popełniły błędy w czasie śledztwa w sprawie zamordowania opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadze - przyznał po raz pierwszy prezydent Leonid Kuczma.

Dochodzenie powinno być prowadzone w sposób bardziej przejrzysty - powiedział Kuczma w czasie wizyty na Krymie. Zapewnił także, że jego kraj ponownie zwróci się do amerykańskiego FBI o pomoc w zidentyfikowaniu zmasakrowanego ciała, które do wczoraj uważane było za zwłoki Gongadze. Zwłoki znaleziono w zeszłym roku w lesie niedaleko Kijowa. Testy DNA, przeprowadzone przez specjalistów z Rosji wykazały, że to szczątki Gongadze. Na tej podstawie wszczęte zostało śledztwo o zabójstwo.

Tymczasem wczoraj ujawniono wyniki ekspertyzy przeprowadzone na prośbę ukraińskiego parlamentu przez niemiecki instytut Genedia z Monachium. Tamtejsi specjaliści zdecydowanie stwierdzili, że przekazane im tkanki nie należą do człowieka, który mógłby być biologicznym synem Łesi Gongadze - czyli matki porwanego dziennikarza.

Cała sprawa wywołała największy kryzys polityczny na Ukrainie w ciągu ostatnich lat. Opozycja oskarża prezydenta o zlecenie zabójstwa niewygodnego dziennikarza. Dowodem na to mają być nagrania z gabinetu Kuczmy, ujawnione pod koniec ubiegłego roku. Sam prezydent twierdzi, że taśmy zostały spreparowane, a władze zdecydowanie stłumiły protesty opozycji, żądające odejścia Kuczmy.

04:30