Zamieszanie w sprawie flotylli z pomocą dla Strefy Gazy. "Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka; liczę, że rząd stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki" - oświadczył poseł KO Franciszek Sterczewski. "Czy państwo polskie powinno pokryć koszty ewakuacji?" - pytał wcześniej Radosław Sikorski.
W nocy z wtorku na środę aktywiści z humanitarnej Globalnej Flotylli Sumud, płynącej z pomocą dla ludności Strefy Gazy, poinformowali, że ich statki zostały zaatakowane przez drony. Włoska rzeczniczka flotylli przekazała, że trafione zostały jednostki: włoska, angielska i polska. Polscy współorganizatorzy inicjatywy poinformowali, że na pokładzie polskiej jednostki znajdują się Polacy: poseł Franciszek Sterczewski, Omar Faris, Nina Ptak i Ewa Jasiewicz i że nikt z nich nie odniósł obrażeń.
Minister Radosław Sikorski w czwartek na portalu X opublikował sondę, w której zapytał odbiorców, czy "jeśli obywatel RP, nawet poseł, wielokrotnie ostrzegany, udaje się w rejon wojny", to państwo polskie powinno pokryć koszty ewakuacji, czy odzyskać koszty ewakuacji.
"Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka. Ty też Radku, prywatnie pomagałeś Ukrainie i chwała Ci za to. Polacy są solidarni z Palestyną. Liczę, że rząd RP także stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć to ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki" - odpowiedział wicepremierowi Franciszek Sterczewski na X.


