Dziki to nasze utrapienie - skarży się burmistrz Krynicy Morskiej na Mierzei Wiślanej. Zwierzęta nie boją się ludzi. Stadka widuje się tam nawet na plaży. Co więcej, dziki zrobiły sobie deptak na głównej ulicy miasta.

Mierzeja Wiślana to wąski pas terenu i w związku z tym również przestrzeń życiowa tych zwierząt jest niewielka. W dodatku pobliska odłownia pękała w szwach od dzików. W końcu je wypuścili i zrobili polowanie. Część się rozpierzchła - mówi reporterowi RMF FM Adam Ostrowski, burmistrz Krynicy Morskiej.

Dziki rozbiegły się po całej okolicy. O tym, że mogą być niebezpieczne, przekonał się na własnej skórze młody człowiek. Chciałem go nakarmić. Podszedł. Wystraszyłem się i zacząłem uciekać, On mnie chapnął - opowiada chłopak. W jego przypadku skończyło się tylko na strachu i lekkim ugryzieniu. Warto jednak po prostu uważać i omijać z daleka gromadki dzików.