Relacje z Unią Europejską i sytuacja w Polsce, w tym rola opozycji, były tematami spotkania europosła Zdzisława Krasnodębskiego w Nowym Jorku z Polonią. "W ciągu 10 lat nasza suwerenność została ograniczona” – mówił Krasnodębski w polskim konsulacie. „Gdyby nam odpadł problem z Unią Europejską, mielibyśmy 80 proc. mniej zmartwień” – ocenił.

Relacje z Unią Europejską i sytuacja w Polsce, w tym rola opozycji, były tematami spotkania europosła Zdzisława Krasnodębskiego w Nowym Jorku z Polonią. "W ciągu 10 lat nasza suwerenność została ograniczona” – mówił Krasnodębski w polskim konsulacie. „Gdyby nam odpadł problem z Unią Europejską, mielibyśmy 80 proc. mniej zmartwień” – ocenił.
Zdzisław Krasnodębski /Wiktor Dabkowski /PAP

Według europosła zawirowania w relacjach Polski z Unią Europejską nie są niczym nowym. Porównał, jak wyglądało to latach 2005-2007, a jak od 2015 roku do dzisiaj. Także wcześniej pojawiały się zastrzeżenia o łamaniu konstytucji - jak przypomniał, spór polityczny dotyczył wówczas lustracji.

Prof. Krasnodębski podkreślił, że obecny rząd jest stabilny, sprawny i lepiej przygotowany do sprawowania władzy niż w 2005 roku, co ilustruje wysokie poparcie dla PiS w sondażach.

Eurodeputowany mówił też o stosunkach polskich władz z UE. Gdyby nam odpadł problem z Unią Europejską, mielibyśmy 80 proc. mniej zmartwień. Pochłania to znaczną energię i wysiłki - ocenił. Przyznał, że w latach 2005-2007 trwały pewne ostre negocjacje, np. dotyczące Traktatu Lizbońskiego, pojawiła się kwestia nowego systemu głosowania. Były też trudne relacje z Niemcami tyczące m.in. polityki historycznej, relacji z Rosją czy wypędzeń.

Krasnodębski za bezprecedensowy uznał fakt przygotowania obecnie przez Komisję Praw Obywatelskich Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego sprawozdania w sprawie Polski. Na jego podstawie PE przyjął na posiedzeniu plenarnym rezolucję w sprawie praworządności w Polsce, co ewentualnie może zaowocować sankcjami wobec naszego kraju, np. odebraniem mu głosu w instytucjach europejskich.

Krasnodębski zaznaczył, że sprawozdanie to wiązało się ze sprawami wewnętrznymi Polski. Ponieważ Polskę trudno oskarżać o naruszanie Traktatów Europejskich, mówi się raczej o bardzo ogólnie zdefiniowanych wartościach europejskich, np. praworządności, demokracji, jak też łamanie polskiej konstytucji -  stwierdził. Konkluzja byłaby taka, że w ciągu 10 lat nasza suwerenność została niezwykle ograniczona. Zwłaszcza, że w innych przypadkach np. ostatnio Katalonii, Komisja Europejska jest niezwykle powściągliwa w reakcji, aby podjąć jakieś działania - zauważył.

W opinii Krasnodębskiego Polskę opisuje się w czarnych barwach wskazując np. na "60 tys. faszystów na ulicach Warszawy", bądź rzekomy wymóg, by sędziowie mieli legitymacje partyjne. Nie zauważa się natomiast, że np. w Niemczech sędziowie faktycznie mogą należeć do partii politycznych.

W odpowiedzi na pytania zgromadzonych w konsulacie Krasnodębski mówił m.in. o próbach federalizacji Unii, a co za tym idzie wzroście kompetencji instytucji europejskich. Wyraził przekonanie, że Polska jest zbyt dużym krajem, aby przeszła koncepcja francuska redukująca znaczenie państw Europy Wschodniej. Wskazał też na bezsilność Komisji Europejskiej. Pod znakiem zapytania postawił implementację prawa europejskiego, gdyby jakiś kraj nie chciał się mu w sytuacjach wyjątkowych podporządkować. Stwierdził, że będzie to rozwiązywane raczej w drodze dialogu, a nie przymusu.

Część uwag europoseł poświęcił także opozycji w Polsce. Jego zdaniem nie musi się ona bać, że będzie całkowicie zmarginalizowana.

Nie zgadza się (opozycja) z reformą sądów, ale gdzie jest ich propozycja reformy sądów. Nie zgadzali się kiedyś z progami plus, ale nie przedstawili nic alternatywnego. Zadaniem opozycji w demokracji jest budowanie swojego programu. Jeśli jest opozycja liberalna, krytykują program Morawieckiego, niech pokażą, jak oni chcieliby rozwijać innowacyjność w Polsce. Jest kompletnie jałowe, bezproduktywne atakowanie - ocenił.


(mn)