Rok temu symbolicznie upadła iracka dyktatura. Dokładnie 9 kwietnia 2003 roku amerykańskie służby inżynieryjne obaliły w centrum Bagdadu pomnik Saddama Husajna. Polska od samego początku uczestniczyła w antysaddamowskiej koalicji. Jaki jest tego efekt? Żenujący - uważa dziennikarz RMF Tomasz Skory.

Podsumowania polskiego udziału we wciąż trwającej wojnie w Iraku nie sposób nawet nazwać bilansem. By o nim mówić, potrzebne są zyski i straty, a polskich zysków płynących z udziału w antysaddamowskiej koalicji praktycznie nie ma.

W umocnienie bezpieczeństwa na świecie – po zamachach w Madrycie i powszechnym dziś poczuciu zagrożenia – chyba już nikt nie wierzy.

Polska nie znaczy też specjalnie więcej na arenie międzynarodowej – w UE Polska postrzegana jest jako Koń Trojański Stanów Zjednoczonych. Z kolei dla USA jesteśmy takim samym krajem jak wszystkie inne europejskie, choć kilka z nich - nawet przeciwnych wojnie - ma większe względy.

O korzyściach gospodarczych z odbudowy Iraku, najlepiej przekonał się Bumar...

Płynące z naszego udziału w interwencji w Iraku zyski to po prostu fikcja - taka sama, jak nazywanie okupacji tego kraju misją stabilizacyjną i wiarygodna jak okrzyk uzbrojonego po zęby żołnierza: Stój, bo cię... ustabilizuje...