Kryzysowa sytuacja w pogotowiu w kolejnych miastach - tym razem w woj. kujawsko-pomorskiem. W Bydgoszczy i Włocławku prawie wszyscy ratownicy kontraktowi złożyli z końcem sierpnia wypowiedzenia.

W Bydgoszczy wypowiedzenia złożyły 84 osoby, a we Włocławku 72. To wszyscy pracownicy tych stacji zatrudnieni na kontraktach, czyli 60 proc. załogi bydgoskiej i aż 80 proc. włocławskiej.

Są jeszcze w pracy, bo obowiązują ich okresy wypowiedzenia - w tym czasie będą negocjować z dyrektorami nowe stawki i warunki pracy.

Problem w tym, że - jak usłyszał reporter RMF FM np. od szefa stacji w Bydgoszczy - w kasie pogotowia więcej pieniędzy po prostu nie ma. Podwyżki musiałyby zostać sfinansowane z budżetu państwa - a na razie na to się nie zanosi.

Jeśli do końca września problem się nie rozwiąże, czeka nas paraliż - z 19 karetek nie wyjedzie 11- powiedział dziennikarzowi RMF FM dyrektor bydgoskiego pogotowia.

 

Opracowanie: