Rząd wciąż jeszcze nie zdecydował o wprowadzeniu Karty Dużych Rodzin - mimo że najpierw zapowiadał to na ubiegły rok, później przełom stycznia i lutego, a potem marzec. Program wprowadzania karty, dzięki którym ze zniżek mogłyby korzystać rodziny z co najmniej dwójką dzieci, opóźnia się o kolejne tygodnie.

Ministerstwo pracy przygotowało projekt uchwały rządu z opóźnieniem. Teraz jednak powodem opóźnienia są konsultacje prowadzone w Komitecie Stałym Rady Ministrów. Dokument był tam już rozpatrywany w marcu, ale ze względu na zastrzeżenia do samego wzoru karty, został wstrzymany. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że uwagi wnosiło MSW, postulujące m.in. lepsze zabezpieczenie plastikowych kart i ich scentralizowaną produkcję oraz dystrybucję. W pierwotnych planach Karty Dużych Rodzin mogłyby być produkowane w kilku miejscach, a rozprowadzane przez samorządy.

Poprawki zgłaszane przez MSW nie zostały dotąd omówione. Komitet Stały, który wprowadza uzgodnione projekty pod obrady rządu, zbiera się jutro, jednak uchwały w sprawie KDR nie ma w porządku jego obrad. Urzędnicy przewidują też, że nie znajdzie się w porządku kolejnego posiedzenia, w następny czwartek.

Minister pracy Władysław Kosiniak Kamysz potwierdza nasze ustalenia. Są uwagi z MSW o bezpieczeństwie tej karty, o sposobie wydawania. Trzeba to wszystko rozważyć, żeby to było jak najbardziej rzetelne - mówi minister, podkreślając jednak, że idea KDR jest podtrzymana i będzie realizowana.

W resorcie pracy żartuje się, że urzędnicy MSW chcą kartę zabezpieczyć niemal jak kredytową. Tę dbałość o bezpieczeństwo można jednak zrozumieć: przewiduje się, że ze zniżek na usługi i zakupy w instytucjach, które przystąpią do programu KDR, może korzystać prawie 3,5 miliona osób, to zaś wygeneruje istotne koszty dla gospodarki. Poważne są też koszty wprowadzania samego programu i wytwarzania oraz dystrybucji kart. Według MPiPS wyniosą one kilkanaście milionów złotych.

(j.)