Maszynista pociągu, który w 2011 roku wykoleił się w miejscowości Baby, stanie przed sądem. Mężczyzna jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu kolejowym. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk, powiedział, że akt oskarżenia w tej sprawie trafił do piotrkowskiego sądu.

Zakończenie śledztwa i sporządzenie aktu oskarżenia możliwe było m.in. dzięki wpłynięciu w ostatnich tygodniach do prokuratury ostatniej już opinii biegłych z zakresu kolejnictwa. Opinia ta ostatecznie wykluczyła niesprawność urządzeń technicznych.

Potwierdził to również raport Państwowej Komisji Badań Wypadków Kolejowych, z którego wynika m.in., że maszynista w trakcie jazdy prowadził rozmowy telefoniczne, kierował pociągiem, nie mając założonych okularów korekcyjnych, których noszenie nakazał mu lekarz. Był też zmęczony.

Według śledczych przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, z którą pociąg wjechał na rozjazd. Przed wypadnięciem z torów skład poruszał się z prędkością 113,1 km na godz., a ograniczenie w tym miejscu wynosi 40 km na godz.

Do wypadku pociągu relacji Warszawa Wschodnia-Katowice doszło w sierpniu 2011 roku. Niedaleko miejscowości Baby wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Pociąg uderzył w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. Na miejscu zginęła jedna osoba. Kilka tygodni później w szpitalu zmarła kolejna. Ostatecznie - jak ustalono - 162 pasażerów zostało poszkodowanych.

(abs)